kłopotów ze starszym ciąg dalszy . Ciśnienie miałam wczoraj chyba 200/100. Kolejne jedynki z polskiego, matematyki. Ach szkoda gadać. Starszy jest typem, który potrzebuje, żeby go cały czas pilnować, pomagać mu, być jego sekundantem stojącym na straży czasu. Staram się na ile mogę, jednak nie mam, aż tyle czasu. Coraz częściej myślę, żeby zamknąć firmę i pomóż mu. I tak mam stałą pracę, więc bardzo na tym nie ucierpi nasz budżet. Nie jestem z tych matek, które chcą całe życie prowadzić dziecko za rękę, jednak widzę, że bez pomocy chyba się nie obejdzie.
Odżywianie w dniu wczorajszym bez zarzutu, wieczorem poćwiczyłam, wody piłam trochę mniej niż zwykle, ale jakoś tak nie miałam nawet kiedy ją szarpnąć. Jutro ważenie i zobaczymy jak po weekendowym jedzeniu ciasta będzie wyglądać moja waga a przede wszystkim centymetry w pasie. Tak bardzo nie lubię mojego brzucha
Bilans wtorku:
Odżywianie wg planu - tak
Ćwiczenia - tak
Słodycze - nie
woda - trochę mniej niż zwykle
nitktszczegolny
18 kwietnia 2018, 12:35Próbowałaś hua hop na brzuch ? Daje świetne efekty :) No i polecam A6W - kiedyś ćwiczyłam i byłam mega zadowolona - teraz mam za słabą kondycję..
free87
18 kwietnia 2018, 10:18to lepiej weź mu korepetytora zamiast firmę zamykać:)
Ruuuddda
18 kwietnia 2018, 10:30Ja sama jestem z wykształcenia fizykiem, matematykę kocham nad życie, nie potrafię zatrudnić korepetytora wiedząc, że sama mam umiejętności :(
martiniss!
18 kwietnia 2018, 12:33ale mama to nie to samo co korepetytor. Trochę inne podejście. Również dziecko uczy się wtedy odpowiedzialności. Bo w szkole można być "jedynkowcem". Ale przy korepetytorze który skupia uwagę tylko na Tobie, nie sposób się czegoś nie nauczyć. Do przemyślenia :) Byleby korepetytor był dobry. Taki który dopilnuje, że dziecko zrozumie, a jak nie to trzeba się cofnąć i od nowa. A nie koniecznie zwracać uwagę na zadania domowe per se. Bo być może zaległości sięgają głębiej. Niech się uczy że to nie mamy problem że dziecko się nie uczy. Niech i będzie trójkowcem, czasem dwójkowcem, ale nie jedynki... to oznacza zwykłe lenistwo. Tu prędzej interwencja ojca ma szansę.