Dzisiejszy poniedziałek był dla mnie dniem jak każdy, prócz narzekającego szefa nic ciekawego się nie wydarzyło, wręcz przeciwnie... Na pewno dzisiaj jest poniedziałek?:D
Dzisiaj był dzień ważenia, ale czekajcie, wczoraj była przecież Komunia, więc może od tego zaczniemy:D
Na Komunii fajnie było, 16 osób było w całości, w kościele nie byłam, bo nie lubię, a potem pojechaliśmy do "restauracji". Restauracja okazała się pizzerią w której stał długi stół z krzesłami i w zasadzie czego chcieć więcej. Nie widzę sensu wynajmować wielkiego lokalu na 16 osób. U mojej córki Zuzi na Komunii podejrzewam, że będzie tyle samo osób jak nie mniej... Co zjadłam? No to wyznaję listę grzechów. Wszystkie grzechy były popełnione w ciągu 3-4 godzin...: rosół, pół kotleta w panierce z frytkami i surówką, 4 gałki lodów z bitą śmietaną i sosem czekoladowym, kawałek torta, dwie babeczki. Miałyśmy z Zuzą iść na rower to spalić, ale po Komunii pojechaliśmy jeszcze w odwiedziny do znajomych w tej samej miejscowości i wróciliśmy późno...
A teraz zmierzam do koszmaru wagowego. Niedziela rano: 100,50. Poniedziałek rano:101...
Ciekawe jak długo będę to gubić:D
Pojechałam niby w sukience i rzekomo czułam się w niej dobrze, ale jak zobaczyłam potem zdjęcia to stwierdzam, że jeszcze dużo przede mną;)
Ishita17
28 maja 2018, 10:42Mi się podobasz w tej sukience! ;)
martiniss!
22 maja 2018, 11:04Ja też nie lubię atmosfery panującej w Kościołach. Jak czuję potrzebę to idę na ławkę niedaleko kościoła i tam sobie rozmawiam. A sukienka bardzo ładna. Chudniesz więc co i rusz jak ją włożysz będzie coraz lepiej wyglądać :D
agape81
22 maja 2018, 08:26Ładna sukienka:)