Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
piątek


Dziś rano maja przyjechać panowie do montażu folii antywlamaniowej. Ulży mi gdy to zrobią. Alarm zewnętrzny już przyszedł. Zamontuje go Sebastian. 

Kupiłam sporą sadzonkę morwy białej. Zależy mi na jej właściwościach leczniczych. Namówiła mnie mama, która obawia sie cukrzycy. Cukrzyca grozi tez chyba Krzyśkowi, bo sporo słodyczy zjada. Chcę kupić jeszcze bukszpan i marcinki.

Jesienny apetyt wydaje sie być opanowany. Nie mam napadow łakomstwa, ale tez i pokus w nadmiarze u mnie w domu nie ma. W lodowce pustki, bo kupujemy wszystko na styk. To jedyna metoda na mnie. Jem około 1100 kalorii i ciągle podnoszę. Jeszcze z przepisów nie gotuję, ale może w przyszlym tygodniu juz zacznę. Staram się ograniczyć węglowodany do 100g. Obawiam sie ich. Dziś tosty z parówką i serem żóltym, serek homogenizowany, pomarańcza, zupa pomidorowa z papryką. Trochę kalorii mniej. Zaczynam mieć nadzieję, ze tym razem jojo uda mi sie uniknąć... Ta kontrola w jedzeniu to moze tez byc zasługa dłuższych medytacji. Medytuję od bardzo dawna. Nie było to jednak regularne. Zwykle to było 10 minut, a teraz jest 20 codziennie. Jestem więc wyciszona i w moim życiu zapanował harmonia. Tak ma być...

Majeczka czuje się dobrze. Już je i trawi. Jeszcze tylko kilka dni brania leków i noszenia ubranka. Teraz będzie już bez rui. Wyciszy się.

październik

 

kroczy z bukietem liści

i podgrzybkami

słońce natchnione oranżem

ścieli się u stóp

las wzdycha w ciszy

przytulając  do serca strzępki mgły

jeszcze wczoraj wróble szalały

dziś napełniają brzuszki

i z trwogą oczekują chłodu

stęsknione za latem ogrody

zasypiają spokojnie

i natura powoli zasypia

wsłuchana w kroki odległej zimy

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.