Dzisiaj czułam się jak uciekająca Panna Młoda.
Tylko, że ja nie uciekałam przed nieszczęśliwym związkiem( i później życiem) odzianym w garnitur tylko przed całymi alejkami wypełnionymi po brzegi kolorowymi artykułami, których nie wolno mi ruszyć.
Kiedyś moje zakupy wyglądały zupełnie inaczej. Nie patrzyłam w podłogę udając Korzeniowskiego mknącego do alejki z warzywami, a rozkoszowałam się zakupami. Z Lubym mieliśmy swojego rodzaju rytuał, w którym wolno przechodziliśmy między alejkami, oglądaliśmy, wybieraliśmy, porównywaliśmy, planowaliśmy. Była to niemalże gra wstępna przed kulminacją, którą miały być ugotowane przez Nas dania podczas kilku kolejnych dni.
Dzisiaj przeciwstawnie lecę między alejkami od punktu A do puntu "jeszcze więcej warzyw" niemalże uciekając przed wszystkim innym co jest w zasięgu mojego wzroku. Jakby moja wola przez dłuższe spojrzenie miała się rozsypać w drobny mak.
I tak też dochodzę do wniosku, że oprócz gimnastykowania ciała w trakcie trwania diety muszę pracować nad czymś o czym zwykle zapominam, a co jest cholernie ważne - nad moim mózgiem.
Nie chcę przez całe życie czuć, że muszę uciekać przed czymś. Chcę okiełznać smoka i panować nad nim aby moje życie stało się lepsze. Abym nie musiała uciekać w sklepie przed jedzeniem na półkach, przed moim uzależnieniem.
Uzależnieniem od jedzenia.
Dopiero od niedawno jestem w stanie powiedzieć: " Jestem uzależniona od jedzenia i pracuję nad tym" i czuję się z tego powodu dumna. W końcu od wyparcia "ja po prostu lubię jeść, a fakt tego, że muszę zjeść daną rzecz do końca nawet jeśli będę się z tym źle czuła" do zaakceptowania, że mam problem z jedzeniem, który nie jest już preferencją czy kwestią charakteru była daleka droga.
Mam wrażenie, że dzięki temu jestem o krok bliżej do stworzenia zdrowego związku z jedzeniem, w którym to ja trzymam ster, a nie na na odwrót.
A jakie jest Wasz związek z jedzeniem?
8/42
mmMalgorzatka
19 lipca 2020, 18:58Dziękuję ze sie do mnie odezwalas. Napisalas bardzo wazne slowa.
kottie
1 lipca 2020, 22:50Post Dąbrowskiej nie jest najlepszym sposobem na leczenie zaburzeń odżywiania. Większość przypadków kończy się tym że dieta po kilku dniach idzie w odstawkę, po złamaniu diety przychodzi rozczarowanie i rozżalenie, takie żale pociesza się jedzeniem, potem znów mocne postanowienie poprawy i kolejna restrykcyjna dieta która kończy się jak poprzednia. Błędne koło z którego trudno się wyrwać, a waga zamiast spadać w perspektywie czasu jeszcze bardziej wzrasta. Trzymam kciuki za Ciebie, może Ciebie to nie spotka.
adrianna1994
10 czerwca 2020, 00:01Oj doskonale Cię rozumiem.. Też mam takie dylematy
CzarnaOwieczka85
9 czerwca 2020, 09:58Moj podobny do a Twojego
KlasycznaKropka
9 czerwca 2020, 14:04W takim razie mamy sporo do ogarnięcia! 💪😉
Naturalna! (Redaktor)
9 czerwca 2020, 09:50Lubię jeść. Kiedyś miałam zaburzenia odżywiania i kompulsy. Obecnie mogę nie jesc nic cały dzień lub 2 dni raz na jakiś czas. Stosuję nieraz OMAD - One Meal A Day lub jem 3 razy dziennie. Różnie. Tylko wiem, że z moją tendencją do tycia, muszę już pilnować się zawsze raczej. Ty jesteś na początku drogi i jeszcze na bank wiele razy zawalisz, ale to jest długa droga. Warto nią isc mimo porażek, bo można zajść w ciekawe miejsca ;)
KlasycznaKropka
9 czerwca 2020, 14:03Nawet nie wiesz jak bardzo chce w końcu dotrzeć w to miejsce! Kompulsy to moje drugie imię. Od momentu mieszkania z L jest o wiele lepiej ale w mojej głowie czasami aż wrze, a czasami jest pusta ale ręka bezwiednie podaje mi kolejny kęs....
Janzja
9 czerwca 2020, 02:23Hm, trzy razy w tygodniu dotykam i przerzucam czekolady, batony, wafle, delicje, ptasie mleczka. Niektóre pachną :P. Warto mieć wałówkę pod ręką ;). Najlepiej jakąś pyszną na jaką ma się ochotę :D.
KlasycznaKropka
9 czerwca 2020, 14:01Wooo matko. Właśnie mój szacunek do Ciebie urosną nie proporcjonalnie 😮 Gdyby miała pod ręka ptasie mleczko to jestem pewna, że byłabym dwukrotnością siebie 😅