Dziś wstałam nieco później, bo Krzysiek rano jest w domu. Paczki nie idą, to można było spać. Ostatnio coś jestem zmęczona i potrzebuję więcej snu. To chyba lato daje mi w kość. W domu jest 25 stopni, a to dla mnie trochę za dużo. Już myślę o jesieni. O mglistych porankach, o snującej sie mgle i o szumie dochodzacym od strony rozpalonego pieca. Okna będą pozamykane i nie będę tak słyszeć ulicy. Odpocznę. Czasem myślę, że w złym miejscu żyję. Dom w lesie byłby lepszy. Byłoby chłodniej i ciszej.
Dziś po południu chcę posiedzieć nad matematyką, a konkretnie nad potęgami. To już ostatnie podejście, bo wreszcie to prawie ogarnęłam. Nie potrafię tylko rozwiązać przykładów gdy podstawy są różne i wykładniki też. Nie ogarniam i chyba pomyślę o korepetycjach. Powinnam zabrać się za pierwiastki. Z wyrażeniami algebraicznymi sobie nieźle radzę. Do tego dojdzie czasownik z rosyjskiego, bo przez wakacje mamy przypomnieć sobie gramatykę. Czasownik nie jest mi tak calkiem obcy, ale błędy jednak czasem robię. Chcę też napisać po rosyjsku choć parę zdań. Jest angielski. Teraz dodatkowo uczę się słowek z aplikacją. Jest koszenie na podworku. Nie wiem czy coś z tego wyjdzie, bo jest możliwy deszcz. Jest plewienie, bo w ogrodzie mi sie pojawił w nowym miejscu perz. Licho wie skąd sie wziął. Jest pryskanie perzu w sadzie.
Ostatnio zastanawiam się nad tym czy jestem ambitna. Babcia twierdziła, ze nie. Szkołę skończyłam tylko średnią i miałam tylko takie oceny jakie mogłam mieć bez nauki. Nigdy nie ślęczałam nad książkami. Inna sprawa, ze w tamtych czasach kierownikami w biurach były osoby ze średnim wykształceniem. W biurach pracowały niekiedy jeszcze osoby po zawodówkach. Nawet w szkołach podstawowych nie wszyscy nauczyciele mieli studia. Normalnie pracowali felczerzy. Na studia nie poszłam, bo nie było interesującego kierunku w pobliżu, a ukończenie czegokolwiek by mieć wyższe wyksztacenie nie wchodziło w grę... Moi mężczyźni splendoru mi nie dodają. Moje mieszkanie ani ciuchy zazdrości nie budzą. Teraz lubię się uczyć, ale uczę się dla siebie. Nauka rosyjskiego nie przyda mi się do niczego. Z resztą też nie podchodzę do niej ambitnie, bo planuję pociągnąć do A2, a to poziom liceum. Jeśli nawet pojdę na studia to to nie będzie zaspokojenie ambicji tylko potrzeba wiedzy, bo myślę tylko o jednym konkretnym kierunku. Trochę ambicji by mi sie chyba przydało, bo mogłabym osiągnąć więcej. Tylko po co? Czuję się spelniona i podążam krok po kroku do celów i wciąż wyznaczam sobie nowe. Tylko co mnie napędza jak nie ambicja? Może pęd do wiedzy...
mmMalgorzatka
1 lipca 2021, 08:22Polecam Ci strone matemaks
araksol
1 lipca 2021, 10:32dzięki:)
aska1277
30 czerwca 2021, 18:04Dzięki Tobie wróciłam do Doulingo ;)
araksol
30 czerwca 2021, 21:06o widzisz...I co idzie Ci?
aska1277
30 czerwca 2021, 21:40Tak. Ja ci nieco umiem. Tzn dużo rozumiem i umiem przetłumaczyć
araksol
30 czerwca 2021, 21:41no to już z gorki...
Nattina
30 czerwca 2021, 11:14Jaki kierunek cię interesuje? Nauka w wieku dojrzałym to świetny pomysł na opóźnienie starzenia. Mózg pracuje, otępienie starcze można odwlec.
araksol
30 czerwca 2021, 11:17no właśnie wiem z tym mózgiem. Chcę psychologię zdrowia i jakości życia-licencjat...