Przed chwilą wrocilam z miasta. Byłam na policji. Poszło szybko. Wrociłam taksowką. Pada deszcz i nie wiem czy uda się wykosić podwórko. Jutro Sebastian chyba pojedzie. Jeżdżą już busy to dojedzie bez przesiadek. Szybko ten pobyt zleciał. Przyjedzie na święta i moze pod koniec października, ale pewna nie jestem.
Dziś mam rosyjski. Będę musiała wyjść z komputerem do sypialni, bo leci na zywo, a moi panowie cicho nie będą. Gramatykę mam na razie opanowaną na okolo średnio 70 %. To początek nauki, a raczej przypominania sobie.
Znalazłam kurs Obudż swoje serce dla kobiet. Chyba go kupię, bo drogi nie jest. Prowadząca jest psychoterapeutką. To starsza kobieta o siwych włosach od ktorej bije spokoj i pewność siebie. Jest starszą w Kręgach Kobiet. Kiedyś myślalam by w tym wziąć udzial, ale spotkań w pobliżu nie ma. Brakuje mi kobiecej energii. Jest krąg online, ale czekam na nową edycję.
Dieta mnie denerwuje, bo waga skacze 82-83. Jem około 800 kalorii, ale zdarzają się węglowodany choć malo. Dziś jajecznica z cukinią, siedmiolatką i papryką, serek wiejski i schab i mizeria. Dziś minimalny spadek.
Mama zmienia zdanie i Sebastian jednak jedzie na cmentarz kosić koło grobów.