No i znowu konflikt z Krzyśkiem. Tym razem poszło o jedzenie. Miał kupić trzy rzeczy, a kupił całą reklamówke. Mam przygotowane jadłospisy, które akceptuje i później kupuje o wiele wiecej niż trzeba. Efekt jest taki, ze albo sie produkty niszczą, albo się zjada czy to z łakomstwa czy na siłę i waga rosnie. strasznie mnie to złosci. Nie lubię duzych ilości jedzenia i nie lubię wydawać duzo na jedzenie. Je sie po to zeby zyć, a nie zyje po to zeby jeść. Gdy byłam sama wazyłam w granicach 54-64 kg i wagę trzymałam bez trudu, ale lodówka była prawie pusta. Teraz też tak chcę i ciągle o to walczę z Krzyskiem.
Mam karty emocji i powinnam temat ogarnąć. Jeśli chodzi o emocje, to mam problem. Rozpoznaję ich niewiele i czuję nie za dużo. Nawet nie sadziałam, ze to co mi przychodzi na myśl to emocja. Takie oczekiwanie np. Ja po prostu czekam. Bardziej myślę niz czuję. do tego do niewielu emocji dążę. Nie ma we mnie checi odwetu. Zwykle nie czuje nienawisci, pogardy ani lekcewazenia czy zawisci. Raczej nigdy nie czuje skruchy. Dąże do spokoju. Mylę poczucie bliskosci z miłoscia. Radość, szczęście, zachwyt nie dążę do nich specjalnie. Spokój ważniejszy...
Mikuś nie lubi być na dworze. Wczoraj był wzięty na smyczy na dwór i chodzić nie chciał. Kładł się w trawie i żałośnie patrzył. Potem zaczął drżeć. Zamiast godziny był 10 minut i trzeba było uciekac do domu. On lubi ciepło. Gdy pali sie w piecu wyleguje na poduszce w poblizu. jego szczęście że do nas na kanapę trafił. Mógł trafić do budy...
Wczoraj udało się wykosić moją cześć podwórka. W przyszłym tygodniu jak będzie pogoda wykosi sie sad.
Po dwóch dniach cięcia drewna już mnie kręgosłup boli jak diabli i mam problem ze schylaniem sie, a tu jeszcze nie koniec. Jeszcze kilka dni... Dziś mam szkołe i ma przelotnie padać ale jedna paletę bym chciała pociąć. Pralki jeszcze nie mam i szambo nie wypompowane.
Tu siostra suzi Czarnusia. Koteczka była dzika ale już od dość dawna mnie zaakceptowała. Siedzi czasem nawet na kolanach.