Ostatni tydzień urlopu Krzyśka sie zaczyna. Planów na ten urlop jeśli chodzi o prace nie miałam. Było trochę drobnych rzeczy do zrobienia i to zostało zrobione. On zrobił, bo u mnie przez te upały opóźnienia. Ja w taka pogodę leżę w domu i żadnych fizycznych działań sie nie podejmuję. Teraz czekam na chłody to się za plewienie wezmę. Ponoć od czwartu ma być chłodniej. Moze choć 27 stopni. To juz temperatura znośna...
Dziś powinnam jechać z Mruczkiem do weterynarza ale nie bardzo mogę, bo moze przyjdzie znajomy do roboty przy drzwiach. Pojadę więc albo dziś albo w srodę. JUtro praca. Mikusia nie wezmę jeśli pojadę dziś, bo sama sobie z kotem i psem na raz nie dam rady. Jeśli pojadę w środę to z Krzyskiem i wtedy Mikusia by się zaszczepiło.
Dziś jeśli się uda zrobię porządek przed domem.
Przez ten dłuzszy urlop wypoczęłam. Nie powiem jednak, zebym do pracy więcej ochoty miała. Potrzeba będzie mobilizacji. Boję się tylko, że wraz z trybem pracy przyjdzie stres i poczuję się gorzej. a moze nie jest ten stres konieczny. Moze potrafię pracować z spokojem w sercu?
Kończę czytać 3 tom Wiejskiej sagi. Jutro powinny przyjść dwa ostatnie. Na razie w tym roku przeczytałam 27 książek. Idzie nieźle jeśli chodzi o wyzwanie 52 książki w roku. Może dam radę.
Moze skończę obraz...