Pracy ubywa. Działam codziennie. Dziś ma być gorąco i zobaczę czy uda sie wyjść na dwór. Ten mój sceptycyzm i ostrożność mnie zastanawiają. Wyjście na dwór do pracy gdy jest cieplo niczym mi nie grozi przecież. Nachodzą mnie negatywne myśli i później sie w nich pogrążam. Do tego jestem wygodna. Trochę dyskomfortu sprawia, ze zaraz rezygnuję. Wycofuję się z aktywności. A gdybym tak pocięła jednak to drewno w cieniu? Później bym mogła wziąć chłodny prysznic. Nic by mi sie nie stało...Zdrowa jestem... Chyba się za bardzo z sobą pieszczę i robię z siebie kalekę... Jest we mnie coś takiego co mnie spowalnia i namawia do złego. Gdy ćwiczę to mi coś szepce zeby juz skończyć. Gdy Krzysiek kupi smaczne bulki to mnie kusi by zjeść. Od pracy mnie odciąga i czasem nawet od nauki. Nie wiem co to za część mnie. To też kusiło mnie do jedzenia. WAżne, że jestem jej świadoma i złe pokusy gonię... Tyle dobrego, ze ta część mnie nie jest zbyt uparta. Raz dwa razy na nia wrzasnę w myslach i rezygnuje. Ciekawi mnie tylko czy inni też takie części posiadają. Czy są popychani tylko do dobrych rzeczy.
Praca przy dachu się odwlekła, bo kazało się, ze w komórce jest olbrzymie gniazdo os. Mieszkańcy wylecieli podczas pracy. Trzeba bylo przerwać, poczekać do wieczora i gnizado zniszczyć. Praca była dopiero na drugi dzień. Wentylację z pracowni już mam. Dach też już gotowy. Remont pracowni dopiero w przyszłym roku raczej. Zapadła się w jednym miejscu podłoga i trzeba zrobić wylewkę. Tynki, stopień moze w przyszłym tygodniu. Problem jest ze żwirkiem na cmentarzu. Usługi okropnie podrożały, a sąsiad nie ma urządzenia do cięcia betonu na akumulator.
Idą upały i nie wiem czy nie będzie w domu za gorąco moim bluszczom. Moze by trzeba się im przyjrzeć i jakby co wynieść je na taras do cienia. Miały by nieco chłodniej. Nie tak duszno.
W tym roku chcę kupić róże. Miałam kilka, ale się zniszczyły. Zostały dwie. Ta żółta jest nowa, bo ma kilka lat. Ta drobna różowa rośnie u mnie z 30 lat. Zdobyłam ja, bo róża od sąsiadki rozsiadła się na pole i mama pomogła mi wyszarpac z korzonkiem. Bardzo o nią dbałam, ale poniszczył ja Pikuś, bo się obok załatwiał i była przenawożenia azotem. Teraz odzywa i kwitnie coraz ładniej. Była kiedyś odmiana biała, ale nie mam jej jak i od kogo zdobyć.
beaataa
26 czerwca 2024, 16:36We mnie siedzi ogromną część leniwa i marudząca na wykonanie pracy, której nie lubię robić. I w sumie tylko mnie to do pracy mobilizuje, bo zrobię co muszę szybko i mam w głowie przestrzeń na inne sprawy, te przyjemne.
araksol
26 czerwca 2024, 16:47to jest jakaś metoda...
awaksyl
26 czerwca 2024, 11:30Oczywiście, że każdy ma w sobie jakiegoś lenia :). Niektórzy ludzie mają po prostu większe poczucie obowiązku i działają więcej. Moją kulą u nogi jest np sprzątanie, no nienawidzę wręcz :), ale jeszcze bardziej nienawidzę bałaganu, więc cóż, spinam poślady i sprzątam, żeby nie cierpiało moje poczucie estetyki, he he.
araksol
26 czerwca 2024, 11:34U mnie ten leń ciągle mnie spowalnia albo raczej próbuje...
Nattina
26 czerwca 2024, 11:05Te drobne pnące róże są piękne. Takie stare odmiany, coraz trudniej dostępne. Myślę że każdy ma w sobie te wygodną leniwą część siebie, która powstrzymuje nas przed robieniem rzeczy zdrowych, przed wysiłkiem itp. Trzeba nad tym pracować, co nie jest łatwe.
araksol
26 czerwca 2024, 11:12w jakiś sposób jest to pocieszające, ze nie tylko ja jestem tą leniwą cześcią obarczona :)