i waga dziś 86,0, choć to już i tak mniej, bo cały tydzień trzymało się 86,9 ...nic tylko sie załamać...
Coś nie mam już tak silnej woli jak kiedyś i gubia mnie te przeklęte słodycze-tzn do środy jakoś się trzymałam, ale w środę faworki u babci i potem już poleciało...
Ale oczywiście nie rezygnuję z celu i dalej walczę o 83kg na 10 lutego...
Pozdrawiam
Eleyna
23 stycznia 2010, 10:12....o szybki powrot silnej woli, checi i zapalu Joasiu.......milusiego i dietkowego (w miare) weekendu