Bo motywacja i dobre chęci to nie wszytsko, potrzebna jest jeszcze silna wola. A u mnie z nią jest kiepsko... Raczej jest słaba niż silna. I to jest najgorsze. NIe potrafię jej w sobie wyrobić. Zakładam sobie, ze nie zrobię tego czy tego, a jak przychodzi co do czego to bum, robię. Tak jest ze wszystkim, słodycze, jedzenie, nauka, postanowienia, wszystko. Nie wiem jak to w sobie zmienić, nie potrafię, Czuję się w ogóle jak w jakimś zawieszeniu. Niby bym coś chciała, ale nie mogę ruszyć tyłka i tego zrobić. Np. siedzę, myślę, że powinnnam poćwiczyć i siedzę dalej. Nie wstanę, nie wskoczę w dresy, nie zacznę ćwiczyć. Będę tak siedzieć dlaje i się nad sobą użalać. Żałosne. Mam już tef=go serdecznie dość! Nie wiem jak się z tym uporać, może takie przelewanie tego na papier, a raczej monitor coś da. Może jak będę miała to zapisane, widoczne, a nie tylko przebyłskujace gdzies w myślach, to się ogarnę.
Piosenka na dziś:
"Powiedziałam, że się chcę poprawić, nie chciałam.
(...)
Bo ja tak mówiłam żartem, dobry żart jest tynfa wart.
A Ty oczy masz uparte, Ty budujesz domek z kart.
Czasem palnę coś w rozmowie, żartem snuję jakiś plan,
"Powiedziałam, że się chcę poprawić, nie chciałam.
(...)
Bo ja tak mówiłam żartem, dobry żart jest tynfa wart.
A Ty oczy masz uparte, Ty budujesz domek z kart.
Czasem palnę coś w rozmowie, żartem snuję jakiś plan,
a Ty zaraz myślisz sobie, przywiązujesz się nad stan.
Ty tak nie znasz się na żartach, aż mnie czasem bierze złość,
Ty tak nie znasz się na żartach, aż mnie czasem bierze złość,
ja Ci mówię: "Idź do czarta, mam po uszy Ciebie dość!""