pod wzgleden diety, troszke pokrecony dzien. Ominelo mnie pyszne (tak mysle) drugie sniadanie - pieczone owoce z cynamonem i jogurtem. "Co sie odwlecze to nie uciecze" - nie odpuszczam i jutro napewno zdolam je zrobic.
Cala rodzina caly dzien bylismy poza domem. Wrocilismy przed 16, a ja glodna jak wilk. Czulam jak trawie swoje wnetrznosci a tu jeszcze czekalo mnie robienie dla siebie obiadu. A jeszcze najpier dziecko trzeba nakarmic. Coz mialam robic. Juz o 17 moglam spokojnie delektowac sie pieczona rybka. Moja porcja zostala zredukowana do polowy - synek jak nigdy dotad postanowil sprobowac jak smakuje rybka. I tak skonczyl sie moj spozniony obiad. Bylam nadal glodna. I co zrobilam ?
Zjadlam 5 zelkow (miskow). Mialam ochote na wiecej. Nie dlatego ze ciagnelo mnie do slodkiego, ale bylam nadal glodna. Z utesknieniem czekalam kolacji (ciepla kanapka z tunczykiem). I to ona przyniosla mi ukojenie. Zadowolona i najedzona teraz moge powiedziec ze dzien mialam udany :)
Nie wiem jaki wplyw mialo to na moja diete, ale podchodze do tematu spokojnie. Jak przezylam rodzinny obiad to i te zelki umkna. Trzeba zachowac dystans i nie dac sie zwariowac czytaj dolowac ;-D
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.