Próbuję się jakoś ustawić w swojej rzeczywistości. Każdego ranka łykam Doppel Herz na uspokojenie. Wydaje mi się, że jestem spokojniejsza.
Jednakże stresy są, a ja zajadam stresy. Przestałam się pilnować. Puchną mi nogi. A waga? Pokazała dziś 115,3 kg, a jeszcze w grudniu było 108 kg.
Zapuściłam się nie tylko fizycznie ale też mentalnie.
Dziś już nic nie wymyślę. Może ranek przyniesie dobrą radę. Tymczasem dziś jestem zdołowana. Cała moja optymistyczna natura gdzieś zwiała.
Przed zaśnięciem dokonam analizy tego, co robię nie tak.
Córcia zachęca mnie do biegania, Nie wiem jak uda mi się ruszyć swoje cielsko. Na razie nic nie wiem i w nic nie wierzę.
Tak dla poprawy nastroju wrzucam tu fotkę, którą zrobiłam kilka tygodni temu wracając z pracy. Kwitnące głogi.Lubię je. Nazywam je malutkimi różyczkami.
Pierwszy raz jestem zdołowana swoją wagą. I zdegustowana swoim brakiem motywacji i determinacji.
tolerancja2012
8 czerwca 2014, 23:15Kochana koleżanko zacznij od zdrowego jedzenia i spacerów . Bieganie nie należy do łatwego sportu , obciąża też kolana. Proponuję Ci długie spacery na sam początek tak żebym się nie zniechęciła . Gotowane mięsko , warzywa , owoce . Idzie lato na targu coraz więcej warzyw . Uda się , ale musisz postawić sobie granicę . Myślę , że warto to zrobić dla swojego zdrowia. Jeszcze całkiem nie dawno ważyłam 109 kg mając 25 lat ... też myślałam że mi się nie uda , że nie dam rady - ale postawiłam na swoje życie. Trzymam kciuki za Ciebie i możesz na mnie liczyć !