Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
sometimes i feel like a waterfall, like
waterfall...


I znów nie było mnie miesiąc. Sama siebie drażnię i nie mam nic na usprawiedliwienie. Skazujemy się z góry na porażkę. To, co mogłyśmy osiągnąć ładnych parę lat temu, cały czas pozostaje nieosiągalne. Czy ten cholerny kawałek ciasta na prawdę jest wart złego samopoczucia dzisiaj? Nie rozumiem i zaczynam myśleć, że to walka z wiatrakami... 

Po raz kolejny zaczynam walkę, może nie od początku ale cały czas gdzieś daleko od celu. WAKACJE 2014. 

Dzisiaj 8 km czyli minus 600 kcal. Na jutro zaplanowany basen i aerobik.

Po bieganiu czyli ok godziny 23 MUSIAŁAM coś pochłonąć. Obiad był po 16 więc może i się należało. Zamiast leniwej kanapki zrobiłam surówkę:

-kilka liści pekińskiej
-kukurydza z puszki 50kcal
-wiejski lekki - 110 kcal
-50 g kaszy ugotowanej 50kcal
__________________________
 SUMA około 210 



  • Karolina0991

    Karolina0991

    1 kwietnia 2014, 15:55

    Jak ja doskonale to rozumiem... ;) Powodzenia i wytrwałości w dążeniu do celu! :)

    • aluuzja

      aluuzja

      1 kwietnia 2014, 21:42

      Dzięki piękne i ja również trzymam za Ciebie :) obie jak ten syn marnotrawny wracamy...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.