Wczoraj mimo ciągle panujących upałów udało mi się pobiegać, wiec wczorajsza aktywność wyglądała tak:
- 30 minut hula hop (na necie dziewczyny się chwalą efektami regularnego kręcenia, więc ciekawa jestem i chcę się przekonać sama na sobie czy faktycznie to coś daje)
- 10 km biegu
I to niestety byłoby na tyle, ale za to zrobiłam masaż bańką chińską nogi i pośladki, po 10 minut na każdą stronę, a mój mąż ciągle się dopytuje kiedy folią będzie mnie owijała...ha ha ha, spodobało mu się. Więc mu tłumaczę, że co drugi dzień...czasami mam wrażenie, że wkręcił się razem ze mną w te moje ćwiczenia, diety i zabiegi. Ale dobrze, że mnie dopinguje, mam dodatkową motywację, choć wydaje mi się, że nawet jakbym ważyła 20 kg więcej to by mu nie przeszkadzało...kilka razy dziennie mi powtarza, że jestem cudowna!!! Na początku zaprzeczałam...z grzeczności, a teraz mówię: wiem kochanie!!! Jednym słowem dobrze mi z nim...gdybym chciała iść biegać a w domu nie było nic do jedzenia, to on i tak by powiedział, że moje bieganie jest ważniejsze i żebym biegała, nie robi na nim wrażenia brak obiadu czy zaniedbanie czegokolwiek kosztem mojego hobby, nigdy niczego się nie czepia. Tak naprawdę to on jest cudowny!!!
Opamiętanie dla mnie przyszło trochę późno, ale może lepiej późno niż wcale, chodzi i o kwestie ćwiczeń i tych zabiegów, które teraz planuje wykonywać systematyczne przez najbliższe 6 tygodni, oczywiście na razie przez 6 tygodni...odliczanie do urlopu trwa, dlatego będę działać ze zdwojoną siłą, ale tak naprawdę nawet jak osiągnę pożądany efekt to lato już się skończy i trzeba będzie zakład kilka warstw ubrań na siebie, a później przyjdzie zima i miałam napisać, że wszystko szlak trafi, ale nie...tym razem mam nadzieje, że do tego nie dopuszczę...będę szukać nowych wyzwań i je realizować, tak żeby na kolejny urlop jedynie móc się doszlifować jak diament, a nie kuć od podstaw w twardej skale...
Pozdrawiam!!!
liliana200
4 sierpnia 2017, 12:39Mój czasami marudzi ale jak mówię idę na rower to zabiera małą i się z nią bawi a ja mam chwilę dla siebie, także powiem ci że masz fajnego męża.
am1980
4 sierpnia 2017, 12:55czasami na nich ponarzekamy, ale bez nich byłoby smutno jednak, poza tym czasami się do czegoś przydadzą;)))
aluna235
4 sierpnia 2017, 06:27Piękne te Wasze relacje z mężem. O to właśnie chodzi w byciu razem :) W taki upał pobiegane? 10 km? Jestem pełna podziwu. Pozdrawiam serdecznie
am1980
4 sierpnia 2017, 07:08No powiem Ci, że się dobraliśmy i dobrze nam razem, choć wieczorem miałam wrażenie, że go zamorduję, ale zrzucam to na karb zbliżającego się okresu, wtedy wszystko i wszyscy mnie denerwują, a że jego mam pod ręką to wiadomo, że na nim się wyżywam;)))
AlexisDelCielo
3 sierpnia 2017, 18:25Szacunek ze w ten upał pobieglas - ja uwielbiam spacery z wózkiem ale wczoraj jak poszłam to myślałam że nie wrócę xD masz super męża, wiem co czujesz bo mój jest tak samo dla mnie wsparciem niesamowitym :))) i
am1980
3 sierpnia 2017, 21:24Bardzo dziękuję, lekko nie było, ale dałam radę, a wyrozumiały mąż dobrem bezcennym:)))
angelisia69
3 sierpnia 2017, 15:30Dopasowaliscie sie,bo sa typy osobowosci takie ze "chlona" druga osobe doslownie,i wszystkie rzeczy/pasje ktorym sie poddaje partner ta druga osoba takze "bierze na siebie" i sama znajduje w tym radosc/fascynacje badz przystosowuje sie i podpasowuje pod ta 2ga osobe na tyle ze sama jest w stanie zrezygnowac ze swoich pasji/nawykow,byleby tylko dac szczescie swojej 2giej polowce.Ja jako "wladcZy koziorozec" tez zawsze wybieram partnerow "uleglych" pod tym katem,bo mnie ciezko byloby zmienic pod kogos,nawet w imie milosci.Piona za biegi w taka pogode,jesli zaduch ci nie straszny to w kazdy inny normalny dzien,jesli powiesz "nie chce mi sie" to bedzie zbrodnia,bo skoro teraz dajesz rade,to znaczy ze sile masz ;-)
am1980
3 sierpnia 2017, 21:37no powiem Ci ze faktycznie dobraliśmy się i dobrze nam razem, mamy swoje pasje i je szanujemy, co do biegania lekko nie było...ale mi pojechałaś z tym tekstem "nie chce mi się"...a mnie się często nie chce, ale wiem po co to robię, dzięki za uznanie, to też bardzo dopingujące;)))
Tetris
3 sierpnia 2017, 15:2910 km. Idealny dystans:)
Tetris
3 sierpnia 2017, 15:32Aczkolwiek, owijanie się folią, to bym sobie jednak darował:P
am1980
3 sierpnia 2017, 17:23dzięki...lekko nie było ale dałam radę, a w tej folii nie jest tak źle, a poza tym o to chodzi, żeby było ciepło i żeby się wypocić w tej foli, 3maj się ciepło;)))
Tetris
3 sierpnia 2017, 17:36Ciepło to jest, że ho ho;) Trzymaj się również, trzymam kciuki!
am1980
3 sierpnia 2017, 17:38oj ciepło, żebyś wiedział, pozwoliłam sobie zerknąć na konto i od razu rzuciło mi się w oczy, że biegasz...super, 3mam kciuki;)))
aniapa78
3 sierpnia 2017, 15:28Podziwiam i szacun za bieg w upale. Zazdroszczę Ci tego wsparcia u męża. Ja takiego nie mam chociaż staram się nie zawracać mu głowy pilnowaniem dzieci. Może jednak nie okazuje mi tego bo dziś nazwał mnie "moja Chodakowska"? Będziesz laska na urlopie:)
am1980
3 sierpnia 2017, 17:21dziękuję za słowa uznania, lekko nie było, ale to była raczej spokojny bieg, ale i tak się cieszę, że się wybrałam, mąż kochany, ale czasami denerwujący...wiadomo..a skoro mąż nazywa Cię Chodakowską tzn. że jesteś super laska, mnie póki co do takiej daleko, ale działam;) pozdrawiam
NaDukanie
3 sierpnia 2017, 18:46Butik o nazwie ''A'la Men '' :)haha
NaDukanie
3 sierpnia 2017, 15:09Rozumiem ze ta fota z ta smutna Pania to tak dla jaj. bo ja ci daje te 6 tygodni i zobaczysz ze po urlopie to bedziesz sie zajmowac utrzymaniem wspanialego efektu cwiczen, pysznego zdrowego jedzenia i mojego dopingu :) hahahaha. Dasz rade... Taki maz to skarb , moj tez szamie parowki lub odgrzewany obiad z dnia poprzedniego jak ja nie mam czasu na szykowanie jedzenia bo cwiczenia . Takich facetow to trzeba cenic i nawet pozwolic im na swoje fochy od czasu do czasu. Oklaski ode mnie dla Twojego meza :) Mam podobny egzemplarz w domu. Moze nabylysmy ich w tym samym HiperMarkecie :) hahaha
am1980
3 sierpnia 2017, 17:17O rany, jakbym mu to przeczytała to chyba by mu skrzydła dorosły i jeszcze by odleciał ode mnie, jest cudowny ale to nie znaczy, że nie mam ochoty czasami go zamordować, jednak faktem jest że w kwestii jedzenia nie robi problemów, obiad może być może nie być, zje byle co byle bym mogła zająć się sobą, ale takie egzemplarze jak my mamy to można nabyć jedynie w jakimś ekskluzywnym super hiper markecie;)))
sweetskinny
3 sierpnia 2017, 14:56Podziwiam. Szacunek :)
am1980
3 sierpnia 2017, 14:58Bardzo dziękuje;)))
kingusia1907
3 sierpnia 2017, 14:45O jak super masz z tym mężem gratuluję poszczęściło ci się z tym, ja nie mam aż takiego wsparcia od swojego chłopaka, wgl nie pyta jak mi idzie z jedzeniem czy z ćw, ale każdy jest inny ;) on za to w innych rzeczach jest cudowny ;) Pewnie, że się nie poddawaj, efekty na pewno będą a w jesieni czy zimie zawsze możesz po domu paradować w krótkich spodenkach mąż z chęcią popatrzy :P racja kolejny sezon otwarty :D Aktywność super ;)
am1980
3 sierpnia 2017, 14:58Bardzo ci dziękuje za mile słowa, ale jest dokładnie tak jak napisałaś...każdy jest inny, myślisz, że czasami nie mam ochoty go zamordować?Ale działać będę tak czy siak, ja niestety z tych których natura nie obdarzyła ciałem bogini i trzeba w moim przypadku o takie walczyć ze zdwojoną siłą, zwłaszcza, że nastolatką już nie jestem i wiekiem coraz trudniej, ale nie jest to niemożliwe, miłego dnia