Mam tak zwariowany tydzień, że zupełnie brakuje mi czasu na regularne wpisy, a ostatni wpis był w poniedziałek... jest to spowodowane tym, że w pracy jedna z pracownic tydzień temu miała wypadek i jestem zmuszona ją zastąpić, bo jako jedyna jestem w stanie dać sobie radę z jej obowiązkami...wcześniej pracowałam w tym dziale, dlatego znam się na tej pracy, ale teraz mam samodzielne stanowisko, osobne biuro i dobrze mi z tym...lubię swoją pracę i bardzo chciałabym wrócić na swoje stanowisko, ale przez najbliższe dwa tygodnie to nie nastąpi...więc czeka mnie pobudka przed 5-tą rano...praca od 6-ej do 15-ej lub dłużej...ale dam radę.
Z dobrych wieści mogę się pochwalić, że zdecydowałam się iść do szefa szefów w sprawie podwyżki. I wiecie co...rozmowa zajęła mi może 3 minuty...a szef mnie pyta ile pani chce...Byłam przygotowana na argumentowanie swoich racji, żeby uzasadnić, że zasługuję na tą podwyżkę...a mój szef...mówiłam, że mnie lubi...mówi do mnie, że jest bardzo zadowolony z mojej pracy, że nie ma do mnie żadnych zastrzeżeń od pierwszego dnia mojej pracy i że kto jak kto, ale ja zasługuję na podwyżkę. Dostałam 40%...od razu sprawę załatwił od ręki, papier podpisany...sprawa załatwiona. Nawet nie macie pojęcia jak mnie to cieszy...choć jest to raczej radość powściągliwa...jak faktycznie zacznę zarabiać te pieniądze i odkładać je (umowa wchodzi w życie 1-go września)...bo mam zamiar zacząć konkretnie oszczędzać...nawet ubrań nie mam zamiaru kupować, bo mam ich nadmiar, zwłaszcza teraz kiedy w końcu zaczęłam chudnąć...jedyne co potrzebuję to kurtka na zimę i buty na jesień i zimę.
Ze złych wieści...to po pracy pokłóciłam się z moim mężem, co bardzo rzadko nam się zdarza...przez 6 lat małżeństwa chyba pierwszy raz tak się z nim pokłóciłam...Kasia wie o co chodzi i dziękuję jej bardzo, że mnie wysłuchała...dzisiaj wyrzuciłam z siebie wszystko co leżało mi na wątrobie, krzyknął na mnie co bardzo mi się nie spodobało, bo on w ogóle nie podnosi głosu i chyba dlatego tak mnie to poruszyło...poryczałam się...ale nie twierdzę, że go nie sprowokowałam...czasami potrafię być uciążliwa...drążę temat jak kropla skałę no i nie wytrzymał...ale jest ok...przeprosiliśmy się, pogodziliśmy się i jest ok. Nawet mąż zabrał mnie dzisiaj na zakupy, chyba w ramach zadośćuczynienia...i wiecie co dostałam...nową matę do ćwiczeń, dwie koszulki sportowe i buty do biegania...ale jestem mega szczęśliwa...on to jednak wie jak sprawić mi radość...
Kolejna sprawa to moje posiłki...3 dziennie to najlepsze co mogłam wymyślić...sprawdzają się u mnie idealnie, nie jestem głodna, nie mam ochoty podjadać i nie ciągnie mnie do słodkości. W tym tygodniu wpadły i frytki i czpisy i naleśniki...dlatego byłam pewna, że nie mam co liczyć na spadek, a dzisiaj okazało się, że spadek jest...równo -1kg...Bardzo mnie to cieszy i dostałam takiego powera do działania, że nie macie pojęcia, jeszcze tylko 0,6kg i pozbędę się nadwagi, mam nadzieję, że jest to kwestia najbliższego tygodnia, a jeśli tak to liczę że do mojego urlopu, czyli przez najbliższe 3 tygodnie schudnę co najmniej jeszcze 2 kg...czas pokaże...
A teraz aktywność...
Wtorek
- 10 km bieganie
- 30 min hula hop
- 2 min plank
Dodatkowo masaż bańką chińską 2x15 minut
Środa
- 30 min orbitrek
- 30 min hula hop
- 130 przysiadów
- 2.30 min plank
- Skalpel wyzwanie
60 minut body wrapping, czyli foliowanie ciała...
Czwartek
- 12,8 km bieganie
Niestety w czwartek było tylko bieganie, bo coś słabo się czułam
Piątek
- Reset
Sobota
- 12,8 km bieganie
- 150 przysiadów
- 30 min hula hop
- 2,3 min plank
W planach miałam jeszcze dzisiaj Slim Fit Chodki, ale ze względu na wyjazd na zakupy, brakło mi czasu, choć cały czas mnie korci, żeby wypróbować nową matę do ćwiczeń...na pewno zrobię to jutro...
Ćwiczenia z Chodakowską na pewno przynoszą efekty, bo mój mąż zachwyca się moimi pośladkami...dlatego będę kontynuować jej treningi i już żałuję, że podczas urlopu będę musiała z nich zrezygnować, ale po powrocie na pewno będę je kontynuować. Moje ulubione treningi to:
- Skalpel wyzwanie
- Secret (pilates)
- Slim Fit
- Skalpel 2 (z krzesłem)
- Turbo spalanie
am1980
27 sierpnia 2017, 08:01Komentarz został usunięty
aluna235
26 sierpnia 2017, 12:06Ile ja w tym wpisie widzę podobieństw do siebie :) Ale zanim... piękne podsumowanie tygodnia, fantastyczna aktywność, gratulacje :) Też, muszę sprawdzić ile mi brakuje do pozbycia się nadwagi. To może być dodatkowa motywacja. Ja z mężem rzadko się kłócę, ale kiedy te kłótnie już się zdarzają to dużo mnie one kosztują emocjonalnie. Mąż lubi mnie zabierać na zakupy i kupować sportowe rzeczy, te zakupy cieszą mnie najbardziej. W tym roku realizuję swój program oszczędnościowy, z różnym skutkiem, ale rzeczywiście prawie nie kupowałam ubrań. Po co? Mam ich w szafie sporo. Byłoby pięknie, gdybym bez kłopotu weszła w to co jest prawie nowe a teraz opina :) Gratuluje podwyżki, u nas można o niej zapomnieć, a jeśli jest to są to śmieszne grosze. Moje ulubione programy Chody: Fit Slim, Secret, Turbo Spalanie (choć kręgosłup trochę się po nim odzywa). Czy Skalpel jest bezpieczny dla kręgosłupa i kolan? Moc uścisków
am1980
27 sierpnia 2017, 08:01Bardzo dziękuję za miłe słowa;))) wiesz ja z mężem też bardzo rzadko kiedy się kłócę, to chyba tak naprawdę była pierwsza nasza taka kłótnia i chyba dlatego tak zareagowałam emocjonalnie...ale teraz z perspektywy czasu to bardzo żałuję, że ją wywołałam, drążyłam temat choć wiem, że nie był tego wart...podwyżka okupiona wieloma nieprzespanymi nocami, biciem się z myślami i naprawdę podłym nastrojem, ale przynajmniej efekt jest taki na jaki liczyłam...albo raczej jaki chciałam osiągnąć bo szczerze to nie liczyłam, że coś mi się uda...dla mnie turbo bardziej obciąża kolana niż skalpel, zresztą jak lubisz secret i slimfit to w skalpelu znajdziesz wiele z tamtejszych programów, bo dla mnie np. slimfit jest taką mieszanką skalpela i secretu, także na pewno Ci się spodoba, kiedyś regularnie ćwiczyłam turbo ale zaczęło boleć mnie jedno kolano i dlatego przerwałam....ale od czasu do czasu wracam do niego, daje niezły wycisk...miłego dnia;)))
.Kicia.
24 sierpnia 2017, 00:13Brawo Ty Walcz o swije! Super!
am1980
25 sierpnia 2017, 12:01Dziękuję...ja jestem z tych co to raczej siedzą cicho...ale ostatnio miarka się przebrała i postanowiłam zawalczyć o sobie :-)
mmm25
23 sierpnia 2017, 17:20Gratuluje podwyżki! I efetów swojej ciężkiej pracy na pośladkach :)
am1980
23 sierpnia 2017, 17:35Bardzo dziękuję;)))
kingusia1907
22 sierpnia 2017, 16:07To u Ciebie rewelacyjnie aktywność super i tak zgadzam się treningi Ewki to cuda na pośladki i nie tylko ;) gratuluję zasłużonej podwyżki oraz spadku wagi ;)
am1980
22 sierpnia 2017, 19:52Bardzo dziękuję;))) z podwyżki bardzo się cieszę, choć atmosfera w pracy słaba...ale za to treningi dają powera i chociaż na tym polu sukcesy;)))
liliana200
20 sierpnia 2017, 13:02Super, że byłaś u "najwyższego" a do tego byłaś przygotowana to najważniejsze. W małżeństwie tak jak z samochodem, czasami musi się coś spierdolić, żeby to naprawić. Faceci to inny gatunek, myślą inaczej niż my i żyją w innym wymiarze dlatego tą "ułomność" trzeba im wybaczyć.
am1980
20 sierpnia 2017, 14:52Każdy Twój komentarz wywołuje uśmiech na mojej twarzy...jesteś nieziemska po prostu...nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że załatwiłam sprawę w pracy...ta podwyżka pomoże mi też zrealizować inne plany, wiesz ja lubię pracować i bardzo lubię swoją pracę i nie chciałabym szukać innej, dlatego choć trochę czuję ulgę, ze poszło po mojej myśli...dzięki że jesteś i się odzywasz, pozdrawiam;)))
liliana200
20 sierpnia 2017, 21:11Nie ma nic gorszego jak praca która nie daje nam satysfakcji. Trzeba się cenić i to wysoko. Kobieto jestem normalna, uwierz mi. Czasami potrafię być nieźle upierdliwa, wkurzona, płaczliwa i marudna. Normalnie jak stara baba albo i gorzej :)) Nie daj się tym burakom w robocie, pokaż kto tu rządzi :)
NaDukanie
20 sierpnia 2017, 00:36Jak to w małżeństwie... Są sprzeczki a potem wszystko się omówi i jest super. Bardzo mnie to cieszy. Kurcze ty tak fajnie chudniesz a u mnie stagnacja, ale nie martwię się. Jak pozbęde się infekcji to zacznę chudnac. Bardzo cieszy mnie twój sukces w pracy :) Wierzyłam w niego bardzo i proszę :) Super kobieta z ciebie :) Gratuluję
am1980
20 sierpnia 2017, 06:53Czasami mam wrażenie, że mój mąż ma wycięty układ nerwowy bo on w ogóle się nie denerwuje, dlatego my się w ogóle nie kłócimy, bo jeśli ja mam jakiś problem i o tym komunikuje to on nigdy nie podnosi głosu, nigdy nie krzyczy, zawsze spokojnie mnie słucha...także wdać się z nim w kłótnie graniczy z cudem, a mnie się to wczoraj udało, ale jest ok...ja to uważam kochana Ciebie za matkę mojego sukcesu...cały czas mam w głowie, że walczymy razem i wierz mi lub nie ważenie jest dla mnie bardzo stresujące...zwłaszcza jakby się okazało, że nie mam spadku a nie daj Bóg jeszcze wzrost, wczoraj myślałam że tak będzie...a tu spadek równe 1 kg, poza tym Ty już nie bardzo masz z czego chudnąć dlatego twój organizm reaguje zupełnie inaczej, ale znając ciebie to na pewno osiągniesz to co zamierzyłaś...we mnie tyle wiary teraz wstąpiło, że mam ochotę przesunąć poprzeczkę i zawalczyć o 68 kg na wadze do wyjazdu oczywiście, a później o 65 kg ale dam sobie na to więcej czasu i na tym raczej poprzestanę a skoncentruję się na sylwetce...miłej niedzieli! ps. miałam biegać, ale u mnie od wczoraj pada deszcz, padał całą noc i nie zapowiada się że dzisiaj będzie inaczej, więc trening w domu, pozdrawiam;)))
luckaaa
19 sierpnia 2017, 20:27super ! Gratuluję ! To bardzo duża powyżka !
am1980
19 sierpnia 2017, 20:40Też się cieszę, na pewno to odczuję, ale mam zamiar odkładać przynajmniej znaczną cześć tej podwyżki...skoro do tej pory mi starczało to teraz też wystarczy, a mam konkretne plany na przeznaczenie tej podwyżki...ale jeśli mam być szczera najbardziej ucieszyły mnie słowa uznania szefa;)))
aniapa78
19 sierpnia 2017, 20:19Gratuluję! Wiedziałam że w pracy będzie dobrze. I super spadek. Nic tak nie motywuje jak gdy są efekty diety i ćwiczeń. Masz świetnego męża- wie co lubisz. Wczoraj robiłam Slim Fit, a dziś Hot Body. Przy pilatesie musiałam przerywać powtórzenia tak paliły mięśnie. Na pewno osiągniesz zamierzoną wagę:)
am1980
19 sierpnia 2017, 20:42Ja nie byłam przekonana, ale sama nie wiem co mnie tak tknęło, stwierdziłam teraz albo nigdy i się udało...u mnie jutro pilates, wypróbuję nową matę, mąż kochany jednak trochę mnie wkurzy, ale stara się to wynagrodzić;)))
aniapa78
19 sierpnia 2017, 20:58Mój mnie wkurzy, krzyknie, pokłócimy się i wcale nie myśli by wynagrodzić swoje zachowanie.
am1980
19 sierpnia 2017, 21:04Każdy jest inny...mój mąż jest np. bardzo pragmatyczny i twierdzi, że po co mi będzie kupował kwiaty skoro i tak zwiędną i trzeba je wyrzucić i że to wyrzucanie pieniędzy w błoto, dlatego na palcach jednej ręki bym zliczyła ile razy dostałam od niego kwiaty. on woli zabrać mnie na wakacje albo kupić coś praktycznego, coś co mi się przyda i będę miała z tego pożytek jak np. buty do biegania...mnie to pasuje i nie mam nic przeciwko butom, koszulkom sportowym w miejsce kwiatów...
bialapapryka
19 sierpnia 2017, 19:55Gratuluję podwyżki! I trzymam kciuki żebyś przytrzymała ten trudniejszy czas w pracy :) Dobrze że kłótnia została zażegnana :)
am1980
19 sierpnia 2017, 20:08Bardzo dziękuję, też się cieszę i powiem szczerze, że świadomość tej podwyżki na pewno pomoże mi przetrwać nawał pracy, a kłótnia tak zażegnana...jest dobrze...
106days
19 sierpnia 2017, 19:50Wlasnie sie zastanawiam nad kupieniem Slim fit... Ale póki co skalpel i secret, chociaz ten ostatni jeszcze ciezko mi idzie. Fajnego masz męża- tak wnioskuję po wpisach, mimo wszystko :)A gdzie planujecie urlop?
am1980
19 sierpnia 2017, 20:06Dla mnie Slim Fit to mieszanka scalpela i secretu, ćwiczenia zaczerpnięte z jednego i drugiego...oczywiście nie wszystkie, ale powtarzają się, poszukaj gdzieś na necie, na pewno można gdzieś go ściągnąć za darmo...chyba...nie wiem z resztą, bo mnie to ściąga mąż, ale on jest informatykiem i nie do konca wiem jak on to robi, że co chce to mi ściągnie...mąż cudowny, choć czasami potrafi dopiec, ale zabiera mnie na dwa tygodnie na Cypr...to chyba faktycznie jest cudowny!