Hejka
No to jest już po weekendzie!! Mój niestety przyznam się nie był zbyt dobrym weekendem booo w sobotę po ważeniu jakoś popłynęłam i jadłam wszystko jak wcześniej...normalne śniadanie normalny obiad itp oczywiście nie zdrowo czemu? hmm sama nie wiem...taka potrzeba? chwila załamania? Mniejsza o to było minęło!!
Niedziela zaczęła się dobrze od zdrowego śniadania, przekąski dopóki nie pojechałam z mężem do sklepu po wodę i nie natknęłam się na moje ukochane LOODDYYY Ajj uwielbiam je zawsze i pod każdą postacią to jest jak nałóg nawet w zime mogłabym je jeść litrami a już miesiąc ich nie jadłam no i miarka się przebrała... więc wczoraj zjadłam około 0,5l śmietankowych! Obiad hmm mama robiła gulasz z kaszą więc też zjadłam mimo że niezbyt zdrowo...i przez weekend ZEEROOO ćwiczeń! Miałam odpoczywać 1 dzień na zregenerowanie mięśni a u mnie były 2dni i prawie bez diety brawoo
Dzisiaj mamy poniedziałek i trzeba już wziąć się w garść bo maj nie daleko a ja dalej się czuje strasznie gruubooo!!! I to jest najgorsze że nic na mnie nie działa wszystkie złe chwile wspomnienia do mnie wracają i ciężko mi się znowu pozbierać
Dzisiaj mam w planach posprzątać całe mieszkanie bo mam wolne, poćwiczyć na orbim ii może spróbuje ten skalpel z Chodakowską alee co z tego wyjdzie hmm zobaczymy
założę sobie mój pulsometr i zobaczę ile spale kalorii przez ten czas...
Aaa i nie mówiłam Wam mój mąż jak tak patrzył przez ten miesiąc jak się zawzięłam i tym razem nie żartuję to sam też chce zadbać o siebie!!! W końcu!! On przy wzroście 174cm waży 112kg! To jest dużo ma ten swój śmietnik przed sobą! 9lat temu jak się poznaliśmy to razem wyglądaliśmy super szczupli młodzi haha ale z roku na rok zaczęliśmy razem tyć! Ja dobiłam do 96kg a on do 116kg nie zbyt ciekawie ale jednak!! Ja już mam te 10kg za sobą a jemu ciężko bo lubi wszystko co nie zdrowe mięsooo bez żadnych warzyw, ziemniaaki najlepiej polane sosem, majonez ser żółty itp.
Kurde ale się rozpisałam lepiej już skończę i wezmę się do pracy jaką zaplanowałam
A tutaj macie trochę wiosny ode mnie z domku i ogródka pozdrawiam :*
grzymalka2016
27 lutego 2017, 13:44Co tam 2 dni, ja miałam tak przez dwa tygodnie, coś tam chapnęłam po dziecku, pomyślałam, że takie małe coś nic mi nie zrobi, potem znów i znów i znów.... A jakby tak zsumować to, to lepiej nie myśleć, także zresetowałam się i zaczynam "od nowa". Mój mąż niby też chciałby razem ze mną jeść lżej, ale po kilku dniach jedzenia drobiu zaczyna kręcić nosem i domaga się prawdziwego jedzenia :), a też trochę by mu się przydało, bo ma ten męski mięsień piwny i poza tym ma problemy z kręgosłupem, więc dieta i ruch są wskazane.
Aneetkaaa
27 lutego 2017, 13:54Właśnie boje się tej dłuższej przerwy...teraz udało mi się ogarnąć po 2dniach a co będzie dalej nikt nie wie... Ale ważne że się podnosimy i nie poddajemy :) No to tak jak mój...jak coś porządnego nie zje to jest nieszczęśliwy :p ale już mu od pewnego czasu mówię że jak nie schudnie i nie zadba o siebie to spotkamy się u adwokata hehe albo że ten daszek nad małym już ma za duży :P a jego reakcja jak zwykle przytula i mówi "teeeż Cię kochaaam" i na tyle mojego gadania :p
kasia1605
27 lutego 2017, 11:05Ważne, że wracasz na właściwe tory :) a ja trzymam mocno kciuki :)
Aneetkaaa
27 lutego 2017, 11:56dziękuje :*