Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
31


Skalpel. Minus 260kcal. Nie cierpię ćwiczyć w nocy!!! Nienawidzę wręcz! Jak mam prze sobą wieczornego treningu, to aż mnie skręca :<No ale cóż, dziś innego wyjścia nie było i randka z Chodą zaczęła się o 22.05 ;) A wyjścia nie było, bo cały ranek i wczesne popołudnie popełniałam to:

Szmatki-pływaczki (jak nazywałyśmy je z siostrą w dzieciństwie :D) w ilościach hurtowych ;) Szkoda tylko, że nakład czasu i pracy nie znalazł odzwierciedlenia w efekcie końcowym - faworki wyszły za twarde, za grube, za mało kruche i delikatne. Tym razem przepis z mojewypieki.com nie zdał egzaminu. W przyszłym roku zrobię chrust wg przepisu mojej babci - to jest naprawdę niezapomniany smak i przede wszystkim genialna konsystencja i faktura faworków :) Co babcia, to babcia, no nie?:)Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo ta moja poniekąd, porażka cukiernicza, nie kusiła mnie aż tak, aby się nieprzyzwoicie objadać - skosztowałam kilka sztuk i koniec :) Z pączkami tłustoczwartowymi było trudniej ;) Te wyszły mi genialnie mimo, że to był mój debiut :D:p

A teraz Ciocia Dobra Rada podzieli się z Wami przemyśleniami nt diety: nie odpuszczajcie nigdy przenigdy przygotowywania dzień wcześniej posiłków! Never ever! Od czwartku właśnie jestem na wagarach jeśli chodzi o tę dziedzinę i moja dieta niestety niewiele ma wspólnego ze zdrowym umiarem i regularnością posiłków. :(

Dobrze chociaż, że po dwóch dniach zmusiłam się o treningu ;) Brawo JA! (puchar);)

  • Kora1986

    Kora1986

    28 lutego 2017, 09:34

    ja z przyczyn logistycznych (dziecko :-)) ćwiczę wieczorem. Najpóźniej zaczęłam po 21, więc do Ciebie jeszcze mi trochę brakuje :-)

    • angie65

      angie65

      28 lutego 2017, 12:51

      Zaczęłam prawdziwą przygodę z vitalią w 2014 roku, gdy Ola miała 3mce, a jej brat miał 27 mcy. Wtedy też miałam dla siebie tylko wieczory, i to zawsze po 21. Wim więc o czym mówisz :) Teraz jest suuuper, bo młodzi bawi się ze sobą a czasem nawet ze mną chwilę pofikają :D

    • Kora1986

      Kora1986

      28 lutego 2017, 12:56

      Pewnie i ja tego doczekam :-)

  • kadrusia

    kadrusia

    28 lutego 2017, 08:54

    Róże są piękne:) Gdy coś piekę zawsze mam ryzyko, że skuszę się. Nigdy jeszcze nie robiłam faworków, dzisiaj zastanawiam się nad zrobieniem pączków, ale takich prostszych na serku homogenizowanym. Kupiony w tłusty czwartek pączek był niedobry, a dzisiaj ostatki. Podziwiam Cię, że dałaś radę zrobić trening wieczorem.

    • angie65

      angie65

      28 lutego 2017, 12:47

      Uwielbiam piec - to moja pasja. I przekleństwo ;P Obecnie w piekarniku suszą się bezy - zostało mi mnóstwo białek po pączkach i faworkach, mam ich jeszcze na dwie duże partie ;) Szkoda wyrzucać - bezy rozdam rodzinie, przyjaciołom i znajomym :)

  • aniapa78

    aniapa78

    28 lutego 2017, 08:09

    Podziwiam za trening nocny. Po ćwiczeniach o tej porze długo nie mogłabym zasnąć. Wstaję rano jak wiem że nie będę mogła pobiegać popołudniu. Wielki szacun dla Ciebie!

    • angie65

      angie65

      28 lutego 2017, 08:52

      Heh, jeszcze bardziej niż nocnych treningów nienawidzę wczesnego wstawania :D

    • aniapa78

      aniapa78

      28 lutego 2017, 09:02

      Jestem osobą która rano wstaje i dla mnie jest ok. Ale najwięcej sił mam ok 17. Tylko że o tej porze to mogę poćwiczyć jak mąż zajmie się mała. Z nią się nie da.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.