Skalpel. Minus 260kcal. Nie cierpię ćwiczyć w nocy!!! Nienawidzę wręcz! Jak mam prze sobą wieczornego treningu, to aż mnie skręca No ale cóż, dziś innego wyjścia nie było i randka z Chodą zaczęła się o 22.05 A wyjścia nie było, bo cały ranek i wczesne popołudnie popełniałam to:
Szmatki-pływaczki (jak nazywałyśmy je z siostrą w dzieciństwie ) w ilościach hurtowych Szkoda tylko, że nakład czasu i pracy nie znalazł odzwierciedlenia w efekcie końcowym - faworki wyszły za twarde, za grube, za mało kruche i delikatne. Tym razem przepis z mojewypieki.com nie zdał egzaminu. W przyszłym roku zrobię chrust wg przepisu mojej babci - to jest naprawdę niezapomniany smak i przede wszystkim genialna konsystencja i faktura faworków Co babcia, to babcia, no nie?Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo ta moja poniekąd, porażka cukiernicza, nie kusiła mnie aż tak, aby się nieprzyzwoicie objadać - skosztowałam kilka sztuk i koniec Z pączkami tłustoczwartowymi było trudniej Te wyszły mi genialnie mimo, że to był mój debiut
A teraz Ciocia Dobra Rada podzieli się z Wami przemyśleniami nt diety: nie odpuszczajcie nigdy przenigdy przygotowywania dzień wcześniej posiłków! Never ever! Od czwartku właśnie jestem na wagarach jeśli chodzi o tę dziedzinę i moja dieta niestety niewiele ma wspólnego ze zdrowym umiarem i regularnością posiłków.
Dobrze chociaż, że po dwóch dniach zmusiłam się o treningu Brawo JA!
Kora1986
28 lutego 2017, 09:34ja z przyczyn logistycznych (dziecko :-)) ćwiczę wieczorem. Najpóźniej zaczęłam po 21, więc do Ciebie jeszcze mi trochę brakuje :-)
angie65
28 lutego 2017, 12:51Zaczęłam prawdziwą przygodę z vitalią w 2014 roku, gdy Ola miała 3mce, a jej brat miał 27 mcy. Wtedy też miałam dla siebie tylko wieczory, i to zawsze po 21. Wim więc o czym mówisz :) Teraz jest suuuper, bo młodzi bawi się ze sobą a czasem nawet ze mną chwilę pofikają :D
Kora1986
28 lutego 2017, 12:56Pewnie i ja tego doczekam :-)
kadrusia
28 lutego 2017, 08:54Róże są piękne:) Gdy coś piekę zawsze mam ryzyko, że skuszę się. Nigdy jeszcze nie robiłam faworków, dzisiaj zastanawiam się nad zrobieniem pączków, ale takich prostszych na serku homogenizowanym. Kupiony w tłusty czwartek pączek był niedobry, a dzisiaj ostatki. Podziwiam Cię, że dałaś radę zrobić trening wieczorem.
angie65
28 lutego 2017, 12:47Uwielbiam piec - to moja pasja. I przekleństwo ;P Obecnie w piekarniku suszą się bezy - zostało mi mnóstwo białek po pączkach i faworkach, mam ich jeszcze na dwie duże partie ;) Szkoda wyrzucać - bezy rozdam rodzinie, przyjaciołom i znajomym :)
aniapa78
28 lutego 2017, 08:09Podziwiam za trening nocny. Po ćwiczeniach o tej porze długo nie mogłabym zasnąć. Wstaję rano jak wiem że nie będę mogła pobiegać popołudniu. Wielki szacun dla Ciebie!
angie65
28 lutego 2017, 08:52Heh, jeszcze bardziej niż nocnych treningów nienawidzę wczesnego wstawania :D
aniapa78
28 lutego 2017, 09:02Jestem osobą która rano wstaje i dla mnie jest ok. Ale najwięcej sił mam ok 17. Tylko że o tej porze to mogę poćwiczyć jak mąż zajmie się mała. Z nią się nie da.