... zawsze byłam indywidualistką, miałam własne zdanie i nie obchodziło mnie to, co sobie myślą inni... nigdy nie pragnęłam być taka jak reszta ludzi, wśród których żyłam... zwyczajna... normalna... przeciętna... dążyłam do tego, by się wyróżniać, być kimś wyjątkowym... jako nastolatka nie ubierałam się jak większość szkoły lub bohaterki ulubionych młodzieżowych seriali... nie miałam lambadowej spódniczki czy plastików... marzyłam o dżinsach, na które Mama nie chciała się długo zgodzić, a kiedy już zaciągnęłam ją do sklepu, wybrałam najdziwniejsze, jakie były - z wszytymi kawałkami komiksów - bo one mi się najbardziej podobały... mniej więcej do końca liceum ubierałam się jak dziecko kwiat... później mi trochę przeszło :) można by powiedzieć, że moje marzenia się spełniły - na pewno jestem teraz zauważana - dzięki byciu mamą autystycznego dziecka... a nie jestem szczęśliwa :(
... zamiast iść na dyskotekę wolałam zostać w domu i czytać... nigdy nie miałam tzw przyjaciółki od serca obok siebie - miałam (mam) jedną korespondencyjną, z którą widujemy się co kilka lat... stresują mnie imprezy, święta, gościny... nie rozumiem, po co ludzie piją alkohol... niechętnie mówię o swoich uczuciach... o bolesnych nie mówię w ogóle... nikomu... nie cierpię zmian... przeprowadzając się ze stancji do własnego mieszkania, bardziej się smuciłam, obawiałam i żałowałam straty niż się cieszyłam... może sama jestem gdzieś na granicy spektrum autystycznego, a mój Synek odziedziczył po mnie pewne cechy... dlaczego w takim razie ja chciałabym mieć "normalne" dziecko?
... podczas trwania diagnozy zaburzeń rozwoju Danielka tliła się we mnie nadzieja, że Jego zachowania to wynik naszych błędów wychowawczych, bo to można "łatwo" naprawić... nikt o tym nie wspomniał...
... schudłam... ważę 63,5 kg... nie starałam się... chorowałam całe ferie... zatoki + jelitówka...
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
renataromanowska
14 lutego 2012, 11:50czytając Twój wpis to tak jakbym czytala o sobie samej. Taka sama byłam... Anetko Ty masz normalne dziecko!!! Potrzeba Mu tylko więcej uwagi poświęcić a myślę, że czas pokarze jaki Danielek jest naprawdę... ściskam mocno!
schudne21
9 lutego 2012, 10:42http://www.charaktery.eu/wiesci-psychologiczne/5109/Inne-podej%C5%9Bcie-do-autystyk%C3%B3w/
schudne21
7 lutego 2012, 21:35Witaj Mamy cos wspólnego tzn. ja tez nie lubie imprez itd. przez co zawsze czułam się gorsza, taka nie "cool" , ale nie o tym chciałam napisać. Przez to , że mam problemy natury "psychologicznej" dużo czytam na ten temat, m.in "Charaktery " takie czasopismo ,w ostatnim nr Luty 2012 jest krótki tekst o autyzmie, na str.12, dotyczy tego, ze osoby te mają inne mozliwości, co nie znaczy , że są gorsze, polecam ci do przeczytania, jesli masz mozliwość. Życze Ci wytrwałości. pozdrawiam
agafbh
6 lutego 2012, 09:42witaj, tak czytam ten wpis i jakbym czytała o sobie, poważnie, jestem bardzo podobna, nie lobię imprez, wolę w domciu, nigdy nie lubiłam szumu itp... cóż mogę Ci powiedzieć, wiem, że łatwo radzić, pocieszać ... jesteś silna, macie wsparcie, z naszej strony na pewno, dziecko autystyczne nie znaczy gorsze, zobaczysz, że będziesz jeszcze szczęśliwą Mamą, zobacz jaki to skarb, życzę tego z całego serca
Viil
6 lutego 2012, 09:35kochana moja nie bycie typowym statystycznym nie jest niczym złym, nie szukaj w sobie powodów choroby Danielka, kochana musisz to zaakceptować a najgorsze to obwinianie siebie. Moim znajomym urodziła sie córcia z zespołem Downa, najgorszą z możliwych wersji, rok temu dowiedzieli się że ich strasza(8letnia!) córcia ma raka, walczą.... nikt się do tego nie przyczunia, po prostu życie nas doświadcza a to co obecnie dzieje się z Tobą to strach i obawa że nie podołasz. Dasz radę, dacie tylko musicie się wszystkiego nauczyć :) Pamietasz jak na początku oboje odnosiłysmy wrażenie że nasze dzieci nas nie lubią jesteśmy dla nich tylko matkami karmiącymi. Kochana mi jesteś bardzo bliska, bo dużo w pewny momencie z tobą przeżyłam, teraz trzymam kciuki. Pamietaj że każdy dzień z Danielkiem i każdy dzień terapi zbliża Was do siebie a Ciebie do niego i poznania jego świata, Dacie radę Kochana :)
bitniaczek
5 lutego 2012, 20:58Bedziesz jeszcze szczesliwa mama Danielka..tylko musi minac troszke czasu...zobaczysz wasze zycie bedzie inne , co nie znaczy gorsze Wierze , ze wiele nowych sytuacji , ktore teraz beda sie wydarzac pozwoli Ci spojrzec na to inaczej Pisz , a my bedziemy czytac i radzic Wszystkie przejdziemy to razem z Wami Monika
antek1
5 lutego 2012, 12:26wiesz, ja też miewam takie stany kiedy analizuje swoje 30letnie życie wzdłuż i wszerz, próbując dociec albo znaleźć jakies logiczne wytłumaczenie czegoś. To nie ma sensu...skup sie na tym co tu i teraz. A z Danielkiem na pewno bedzie lepiej, przyjmij to za pewnik. Może poszukaj kontaktu, jakis forów (nie wiem jak to sie odmienia)dla rodziców dzieci autystycznych,.. na pewno tam odnajdziesz dużo wsparcia , zrozumienia. Na vitalii oczywiście też:-) pozdrawiam ciepło
aniolek50
5 lutego 2012, 11:40Kochana ja wierze, że po burzy przychodzi słońce i tak będzie u Ciebie i rzeczywistość stanie się lepsza. Pamiętaj masz wspaniałego synka pod słońcem a ty jesteś w tej chwili dla niego najważnieszą osoba na Świecie i kochaną mamą:)
Nattina
5 lutego 2012, 09:54ciężko ci -słychać, wiesz ja nie umiem pomóc ale pomyślałam, ze muszą być grupy wsparcia dla rodziców dzieci autystycznych- poszukaj, Myślę, że warto.
AlbankaCCL
5 lutego 2012, 09:35ja też Ci życzę Kochana dużo wiary w to, że rzeczywistość stanie się lepsza a Ty po mału ją zaakceptujesz i zrozumiesz. Pamiętaj masz wspaniałego synka a Ty dla niego jesteś najwspanialszą mamą :)))))
BogusiaMM
5 lutego 2012, 08:45Kochana, Jestes wyjatkowa i wyjatkowa masz rodzine! Tylko pozazdroscic innosci i prawdziwosci.
ewelina243
5 lutego 2012, 07:55dużo siły i wiary.
sobotka35
5 lutego 2012, 07:44Trzymam kciuki,by terapia przyniosła dobre skutki i abyś Ty się pozbierała:)
ilonka100
5 lutego 2012, 05:43ja tez mysle ze to nie koniec a zmiana, choc trudna bo nie wszyscy sa w stanie ja pojac. Bardzo trzymam za ciebie kciuki i mam nadzieje ze sobie poradzicie najlepiej jak mozna.
vitafit1985
5 lutego 2012, 02:52Jak napisała Vitalijka poniżej - Twój świat się zmienia, ale nie kończy;-)
malgonia1940
4 lutego 2012, 23:09będzie dobrze zobaczysz
sayonara
4 lutego 2012, 22:39ps. a tymczasem pisz o tym jak najwięcej, wyżalaj się nam, powinno ci być łatwiej pisać niż mówić, możesz przecież zamknąć pamietnik tylko dla siebie (mi taka autoterapia bardzo pomogła)
sayonara
4 lutego 2012, 22:37rozumiem co to znaczy żyć z chorobą najbliższej osoby, wiem ile masz w sobie buntu i poczucia krzywdy, to się zmieni... z czasem będzie ci lżej, nie powiem, że lekko i te uczucia znikną, będzie po prostu lżej, musisz zaakceptować rzeczywistość, bo nie masz innego wyjścia
pojedyncza
4 lutego 2012, 22:23czytam i po prostu nie wiem co Ci napisać. Twój świat się nie kończy tylko się zmienia i Ty dobrze o tym wiesz. Dobrze że jestes taka jaka jesteś. Łatwiej go zrozumiesz.... powodzenia.
becia84
4 lutego 2012, 22:05zycze duzo wytrwalosci :0)