Tak sie w sumie zastanawiam.... Po co to czlowiekowi? Po co te ograniczenia? Restrykcje, łamanie przepisów? Przecież skoro ciągle podjadam, nie trzymam sie diety, mam szklane oczy na ciastka .. To wynik diety, zabraniania. Dla mnie zakazany owoc jest bardziej pożądany. Wiec niech sie stanie nie zakazany. Chce żyć normalnie, zapętliłam sie w tej diecie, chce z niej zrezygnowac, żyć zdrowo i nauczyc sie akceptować i kochac siebie taka, jaka jestem. Spotkania z psychologiem otworzyły mi oczy na to, ze dieta byla próbą posiadania czegoś do kontroli i odwrócenia uwagi od tego, co w życiu jest źle - praca, mieszkanie, problemy w zwiazku. A to nie jest dobra motywacja i nie jest dobre rozwiązanie. Chce z tego zrezygnowac i nie zamierzam czuć smaku porażki. To nie bedzie porażka, tylko bardzo rozsądne rozwiązanie. Jak moze byc porazka pójście za glosem rozsądku? Jak może być porażką racjonalne rozwiązanie???? :))))))
No coz, byl to wpis przed wizyta u dietetyka. Lekarka przekonała mnie, zebym trwała w postanowieniu, ale musze zwiększyć aktywność fizyczna. Odstawić Pilates na rzecz spalania - pływalnia, jogging, rower. Porzadnie sie zmęczyć, żeby ne myslec o jedzeniu. Ma racje. Jak czlowiek zostaje sam w domu z myślami to mu glupoty do głowy przychodza nieziemskie i - w moim przypadku - zjada, co popadnie!!! Porzadnie mnie zjebała za podjadanie, za złe wyniki krwi i za... Przytycie kg!!! Powiedziała mi pare słów prawdy prosto w twarz i to mną nieźle wstrząsnęło. Miała racje. Ale kurde poruta, przytyć na diecie kilogram, poziom tłuszczu poszedł w górę. Coz usprawiedliwienia i slowa bliskich "kochana od jednego ciastka nie przytyjesz" są ściema, w ktora wierzcie! To wlasnie to ciastko moze zniszczyc to, na co ciężko pracowałyście poprzedniego dnia!