No coż... moje zmagania z dieta, odchudzaniem a co za tym idzie, prawdziwe zmagania z utrzymaniem wagi, skończyły się dużym załamaniem z koniecznością pomocy psychologa. Oczywiście najlepszym przyjacielem podczas ogromnego bólu w środku okazało się jedzenie. Skutek - prawie wróciłam do swojej pierwotnej wagi.... na szczęście prawie. Pozbierałam sie a właściwie nadal się zbieram ale zaczynam dostrzegać światełko w tunelu. Znowu zapoznaje się z ćwiczeniami. Niestety znów muszę zaczynać wszystko od początku. Kondycja moja jest zerowa. Postanowiłam odzyskać dzięki bieganiu. Na razie są to małe dystanse. Bazuję głównie na czasie. Niestety przez moje obżarstwo i zaniedbanie, bieg dziesięciominutowy jest dla mnie wyzwaniem. Najgorsza jest ta cholerna 7 minuta. Jak ją pokonam, to jest ok:) Pokochałam Nordic Walking. Marsz z kijami doskonale mnie odstresowuje, dzięki czemu już tak nie sięgam do szafki z jedzeniem. Bieganie do mnie nie przemawia, ale wiem, że to najlepsza forma zdobycia i utrzymania kondycji. Na razie mam rozpisany trening 10 tygodniowy.
Nie nadaję się na razie na odchudzanie z listą w tle. Jestem an to zbyt słaba. Postawiłam więc na zdrowe odżywianie. Moja dieta to po prostu zdrowie. Ale moje drogie Panie i Panowie, jeśli będę miała ochotę danego dnia na pszenną bułkę na śniadanie to ją zjem, bo mam dość katowania się i mam dość na to marnowania życia. Potem i tak zjadam wszystko, co jest w kuchni bo mam wrażenie, że jestem głodna, bo nie zaspokoiłam swojej potrzeby jednej małej głupiej bułki. Już ta pszenna bułka zrobiłaby mniej szkody niż to, co bym zjadła zamiast tego. Jeśli mam ochotę na słodkie, to sama robię ciastka orkiszowe, owsiane. Zamiast cukru dodaję dużo żurawiny, trochę gorzkiej czekolady, orzechy. Modyfikuję przepisy i eksperymentuję, żeby je dostosować pod siebie.
Byłam ostatnio na wakacjach i zdałam sobie sprawę jak to fajnie, kiedy się nie liczy, nie patrzy na godzinę i je się w trasie wafelka, bo on daje siły,żeby iść pod górę. I żyję.
Przegrałam swoja walkę o utrzymanie wagi. Czy mam poczucie przegranej? Tak. Ale zamierzam zachować się jak dojrzała dziewczyna i spróbować podjąć wyzwanie jeszcze raz. Tym razem stawiając na działanie zgodnie z intuicją i skupiając się na sporcie i swoim zdrowiu, w dużej mierze tym psychicznym:) Odchudzanie to pikuś.. życie po odchudzaniu jest 1000 razy trudniejsze!
AnnaElliott
11 sierpnia 2013, 21:07Piękny wpis! Tobie też na pewno się uda! Do trzech razy sztuka! Ja też włśnie rzucalamm się na pieczywo, na wszystko co było kiedyś zabronione i pojawila sie wielka niechęć do wszystkiego, co zdrowe (na marchewki do teraz nie moge patrzeć). Uważam, że nie nalezy popadać w skrajności, bo człowiekowi się szybko coś nudzi. Jak jemy tylko zdrowo, to przeciwieństwem sa slodycze i fast foody i prędzej czy później pojawi się taka odskocznia od trudow dnia codziennego! Trochę więcej radości w tym życiu:) a swoją drogą - powinno się więcej mówic o utrzymaniu wagi z nie samym odchudzaniu!
Monia1810
11 sierpnia 2013, 20:59Jestem takiego samego zdania jak ty. 2 razy wżyciu schudłam i dopadł mnie efekt jojo- zwyczajnie zaczęłam się obżerać i jeść jeszcze więcej niż przed dietą ( 2 bajaderki na dzień, dużo chleba- porażka). Sztuką jest polubić zdrowe odżywianie. Dlatego jak masz ochotę np. na słodkie to zjedz byle nie na noc i nie codziennie bo to będzie obżarstwo. Ja schudłam po raz trzeci i teraz jestem dobrej myśli bo naprawdę oduczam się obżarstwa. Jem po to żeby żyć - nigdy odwrotnie ! Życzę ci powodzenia, bądź dobrej myśli =)
AnnaElliott
11 sierpnia 2013, 20:55Dziękuję wam wszystkim za tak szybką i miłą reakcję:)
Aldia
11 sierpnia 2013, 20:52Na tym to polega, bym wstać i iść dalej. Trzymam kciuki. Powodzenia. :)
nowa84
11 sierpnia 2013, 20:49czlowiek upada ale podnosi sie i idzie dalej, zycze Ci powodzenia i trzymam kciuki:)