Od dziś Krzysiek ma urlop. W domu będzie dwa tygodnie. Odpocznie. Lubię jak jest w domu. Ostatnio mu zimno i więcej czasu spędza z konieczności z mną, bo w sypialni marznie. Mnie to pasuje choć mniej wróżę przez to. Zaplanowałam, że w tym czasie co nieco zrobimy. Trzeba będzie zasilić drzewa i krzewy owocowe, posprzątać doniczki sprzed domu i umyć okna, bo nadal to nie zrobione. Gdy to zrobimy będzie można spokojnie czekać na zimę...
Dziś po południu może powstanie akwarela. Chcę wprowadzić w moje życie jakąś regularność typu 1 książka czytana tygodniowo, 1 wiersz lub kilka haiku, 1 obraz. Czy mi się uda? Niekoniecznie, bo całe życie działałam zrywami.
Wczoraj próbowałam ćwiczyć tai chi i mam mieszane uczucia. Same ruchy są proste na ogół ale zapamiętanie sekwencji jest trudne. Zupełnie do tego głowy nie mam. Zamiast tego zdecydowałam się dołożyć trochę jogi.
Dieta idzie. Dziś zaplanowany dzień z większą ilością węglowodanów. Będą pierogi z serem i rodzynkami na słodko. Ja bym wolała ruskie, ale Krzysiek kocha słodycze i tym razem mu ustąpiłam.
zoykaa
2 listopada 2017, 22:16Z MNA??!!Literowki!Jak Ty te teksty zarobkowo piszesz???pozdrawiam
araksol
2 listopada 2017, 22:46a piszę. program sprawdza
gilda1969
2 listopada 2017, 15:34Fajnie, jak razem w domku:))
araksol
2 listopada 2017, 22:47to prawda...:)
ellysa
2 listopada 2017, 14:30Ps ja z kolei nie lubie jak moj jest w domu,bo wtedy nic nie zrobie.
ellysa
2 listopada 2017, 14:29ja tez uwielbiam ruskie,zawsze mozesz sobie pare zrobic :)
araksol
2 listopada 2017, 22:47w przyszłym tygodniu może