Jak to dobrze, że juz weekend. Nie trzeba rano wstawać i na kurierów czekać. Nie wszystkie paczki jeszcze przyszły i w przyszłym tygodniu znowu będzie pobudka o 8. Dziś sie wyspałam i jestem zadowolona z życia jak rzadko. Sobotę i niedzielę spedzę z Krzyśkiem. Dziś będzie malowanie. Kuszą mnie flamingi. Lubię je malować. Namalowałam do tej pory trzy obrazki i dwa sprzedałam. To były akwarele. Jeszcze nie wiem czy dziś będą pastele czy akwarela czy akryle. A moze namaluje czaple?
Dietę od kilku dni trzymam ścisłą i waga zaczęła współpracować. Poprawiło mi to humor. Czekam na zrzucenie pierwszej dziesiątki i chyba w tym miesiącu sie doczekam, bo stresów dalszych nie przewiduje. Teraz już będzie lepiej chyba. Oby...
Szukam teraz jasnych stron zycia. Staram się zmienić z realistki w optymistkę. To bardzo ułatwia zycie. Wszystko jest dobrze gdy jestem sama ze swoimi myślami. Krach następuje gdy spotykam się z mamą. Ona myśli strasznie negatywnie. Do tego szuka problemów i adrenaliny, co jest moim zdaniem niezdrowe. Wszystkich krytykuje i bywa agresywna i bardzo trudna we współzyciu. Odseperować się nie mogę z róznych wzgledów, ale każdy kontakt z nią sporo mnie kosztuje nerwów. Wracam chora i spięta.
A na koniec Krzysiek ,,pozujący" do zdjecia. Coś ostatnio strasznie broni swojej prywatności. Musze nad nim popracować. Pracuję też nad tym żeby wąsa ogolił. Nie cierpię zarostu u mężczyzn, obrzydza mnie wręcz... Do Krzyśka wróciłam w pełnym tego słowa znaczeniu i jest w porządku. :)
WielkaPanda
7 lipca 2018, 15:14Hehe, ubawiło mnie to zdanie, że nie przewidujesz dalszych stresów:) Nie da się tak!:) Ja też nie cierpię zarostu a zwłaszcza wąsów! No nie pocałowała bym wąsacza za nic w świecie! P.s. Co rozumiesz przez ten całkowity powrót? Czyżby sprawy łóżkowe znów kwitły?;-)
araksol
7 lipca 2018, 16:51tak to też kwitnie:)Jest bardziej czuły i miły