Chłodniejsze noce i od razu lepiej śpię. Dziś ostatni dzień pracy. Teoretycznie, bo chyba jednak jutro tez pracować będę. Wczoraj zarobiłam na karty. Teraz jeszcze musze zarobic na stemple do scrapbookingu i na kilka książek. To zakupy z tych pilniejszych. Musze tez zarobić na łańcuch do piły i prowadnicę. Będą potrzebne we wrześniu gdy Sebastian przyjedzie... Dziś muszę tez umówic sie ze znajomym na przyszły tydzień. Moze juz przyjdzie do dachów i pieca. Spytam przy okazji ile by kosztowało postawienie tej nieszczesnej ściany. Może też się podejmie wymienić mi wodociąg w przyszłym roku. To maja być rury plastikowe i nie wiem, ale może bez spawarki sie obejdzie.
Dziś po pracy, a w zasadzie w trakcie będzie czytanie i malowanie moze. Jutro to samo. Będzie też hipnoza, bo dobrze na mnie wpływa.
Wczoraj zaczęłam malować w domu brzeg jeziora na przedwiśniu. Podoba mi sie kolorystyka obrazu-błekity, róż, fiolet, pomarańcz, biel i brąz. Na razie idzie dobrze, ale nie wiem czy uda mi sie obraz samej skńoczyć. Jeśli cos w nim nie będzie grać to zabiore go do skończnia na warsztaty. Wczoraj na warsztatach wybrałam kilka obrazów i mam zamiar je namalować. Na pierwszy ogień pójdzie architektura-ściana, schody, mur i masa roślin. Kolejna będzie kapliczka wśród pól i jesień w lesie.
Menu: zupa z fasolki szparagowej i ryżu z warzywami i zupa śledziowa.
dorotamala02
17 sierpnia 2018, 16:46Śledziowej zupy w życiu nie jadłam,ciekawy pomysł.Czeka Cię mnóstwo wydatków.Zadowolenia z malowania.:)
araksol
17 sierpnia 2018, 19:08niestety w domu wciąż jest robota:)
agnes315
17 sierpnia 2018, 11:34matko boska! zupa śledziowa???!!!
araksol
17 sierpnia 2018, 12:57bardz smaczna jest:)