Dziś czuję się lżejsza niż ostatnio i na wadze faktycznie 1 kg mniej. To nieszkodzi, że to woda, ale i tak dodaje skrzydeł. Chyba chleb mi nie slużył. Koniec tygodnia i trzeba było zrobić zakupy na weekend. Krzysiek pojechal do Lidla i kupił mi bataty i kiełbasę chorizo. To jedyna jaka na diecie zupowej mozna jeść. Na razie jem około 800 kalorii. Ostatnio na tej kaloryce chudlam calkiem nieźle. Planów nie mam tym razem, bo ostatnio celow nie osiągałam. Organizm się buntował i musiałam dać za wygraną. Marzenie to 6 kg w tym roku. Gdyby się udalo do 82 kg zejść na stałe, tyby było tyle co miałam po ciąży. Myślę sobie, że już po przejściu 2 etapu nie będę kombinować i wykupie jednak konsultacje u Moniki Honory. Chcę wiedzieć jak przebiega etap 3 i co można jeść. Moze dobrze by bylo gdybym przeszła na 3 etap od października do stycznia i później wróciła na 2? Boję się jesiennego głodu...
Dziś kartoflanka z chorizo i zupa curry z fasolką szparagową, kefir, pomarańcza.
Upały ustąpiły. Oby na stałe. Teraz mam manię śledzenia pogody i tego co sie w przyrodzie dzieje. Wygladam na pierwsze sygnaly, że juz późne lato. W zeszlym roku juz o tej porze bociany gromadziły sie na sejmikach. Teraz nic mi o tym nie wiadomo. Trzeba chyba czekać z tym do 15 VIII. Niektore ptaki jednak juz odleciały. Dla nich już nadchodzi jesień. To pocieszające i dla mnie. Wczoraj posiedziałam z Krzyśkiem i Pikusiem po 20:20 na dworze i poczulam chłód. Wreszcie...:)
Zaczełam czytać kolejna książkę. Zapowiada się dobrze...
ggeisha
2 sierpnia 2019, 12:36Noooo... to powodzenia! Ja nie wytrzymałam nawet połowy dnia na diecie zupowej. Ale Ty lubisz.
araksol
2 sierpnia 2019, 13:10o tak bardzo ją lubię i fajnie schudlam na niej w zeszlym roku.:)