Wczoraj portal gdzie jest deszcz mnie oszukał. Miało padać kilka godzin, a padalo godzinę. Dość mam słońca i ciepła...Byle do jesieni i szronu o poranku i mgły. Napalę w piecu i będę w swoim żywiole.
Dzień będzie pracowity. Do tego musiałam wstać wcześniej, bo Krzysiek byl na targu, a ja byłam zmuszona czekać na kuriera. Idzie książka. Dziś już mam troche pracy przy krzyżówkach. Będzie tez pisanie. Jest sporo pracy koło domu, ale ostatnio nie mam na nia ochoty. No i deszcze przeszkadzają. Muszę dziś zawekować 2 kg ogorkow. Będą tradycyjne konserwowe.
Po za tym żyję dietą. Od jutra zaczynam. Czas zejść z 50 rozmiaru na 48. Oby sie udało w tym roku. Zaczynałam z 56. Chcę dojść do 44 lub 42. Takie są plany. Mogę je zmodyfikować nieco. Raczej nie dojdę do 38, bo lubię kobiece sylwetki. Bodźcem do odchudzania jest tym razem zdrowie i wytarczy, że osiągnę wagę w normie. Nie muszę wygladać rewelacyjnie, a moi faceci mnie akceptuja taka jaka jestem. Przestalam zwracać uwagę na wygląd i bardzo dobrze sie z tym czuję.