Dziś dalsze porządki w domu. Tym razem ja zabiorę sie za pracownie, a Krzysiek za łazienkę. On musi posprzatać pajęczyny i umyć pralkę. Ja wyrzucę co zbędne z pracowni. Jutro przejrzę to i owo do rękodzieła. Czego robić juz nie będę, spakuję dla kolezanki.
Sprzedałam jedną ikonę decoupage i teraz muszę zamówić materiały, żeby zrobić kolejna dla siebie.
Powinnam kupić dwie półki drewniane na ikony. Jedna będzie do pokoju dziennego, a druga do sypialni. Chyba jednak kupię dopiero w październiku, bo funduszy na ten cel brak. Sebastian powiesi przed świętami.
Jeszcze niby jestem na diecie, ale juz grzeszki się zdarzają. Wczoraj zjadłam parę łyzek budyniu, a dziś krokieta z pieczarkami. W sobotę to była kromka chleba z pasztetową. Jem około 900 kalorii i już raczej waga nie spadnie. Trudno. Dziś będzie jeszcze zupa pomidorowa z pieczarkami i papryką, pomarańcza i kefir. Krzysiek mi kupil chorizo, ale je pokroiłam na małe kawałki i zamrozilam, żebym naraz znowu 20 dkg nie zjadła. Nienawidzę swojego łakomstwa. Waga niestety w górę...:(
Poezja
pisząc odkładam na bok
niepotrzebne frazy
te które gniotą kaleczą rytm
przytulam za to niespokojne myśli
one się tłoczą a czasem wirują
jak roje motyli
są sednem
dotykam słów uczuć
to nie szkodzi że czasem bolą
potrafię je oswoić narzucić im jarzmo
jeszcze jedna metafora i kolejna
a wiersz wynurza się z kipieli niebytu
i lśni delikatnym blaskiem
annaewasedlak
23 września 2019, 20:24Ja niby nie jem duzo ale nie zawsze dietetycznie.
synestezjaa
23 września 2019, 20:20Przepiękne!! Tekst metapoetycki- chyba jeszcze takiego u Ciebie nie czytałam. Brawo!
ggeisha
23 września 2019, 13:22Te twoje ikony są zarąbiste. To jest właśnie to, co powinnaś robić.
araksol
23 września 2019, 13:27ale to decoupage....