Byliśmy w sklepie. W zasadzie ja byłam, a Krzysiek czekał obok, bo jest nieostrożny. W sklepie tłum ludzi, a każy brał po całej siatce. Wróciliśmy z niczym i musimy iść jeszcze raz. Jestem wściekła, ale w zasadzie mi ulżyło, bo wczoraj postawiłam sobie karty i wyszly złe. Szłam spać z duszą na ramieniu. Reszta dnia będzie już korzystna według kart i dobrze... W lesie szaro, ponuro, listopadowo i wcale wiosny nie widać. Szukalam bazi ale nie ma. Czekam na forsycję. Na dworze zrobiło się zimno i dziś wyjść do ogrodu się nie da.
Wszystkie plany muszę zmienić. Miał przyjechać tuż po 1 IV Sebastian i teraz nic z tego. W zasadzie to on bardzo chce przyjechać, ale ja sie boję i o niego i o nas. On wirus lekceważy i jest społeczny. Moze coś złapać i moze nas zarazić. Jest w grupie ryzyka, bo pali papierosy i nie unika alkoholu. Kiepsko sie tez odżywia. Krzysiek ma stan przedcukrzycowy, a ja skłonność do nadciśnienia. Niby wszystko pod kontrolą, ale licho wie. Poza tym jest moja mama na którą trzeba uważać i sa moje zwierzęta. Nie mozemy iść do szpitala, bo kto sie nimi zajmie. Ciekawe ile to jeszcze potrwa. Nie podoba mi się, że Sebastian będzie sam na święta i nie podoba mi się przestój w pracach. Sebastian miał sporo zrobić tym razem. Nie wiem co z malowaniem u mnie w sypialni. Nie wiem co ze zrobieniem płotu i co z wyłozeniem ogrodu płytami. Nie wiem kiedy Krzysiek pojdzie do pracy...
Praca nad nowym pejzazem idzie dobrze. Zaczyna coś przypominać. Obraz jest nietypowy jak na mnie, bo nieco abstrakcyjny, a ja maluję przewaznie realistycznie. Dziś moze skończę. Planów na nowy obraz nie mam, a podobrazia juz przyszły. Nowy będzie jednak zaczęty szybko. Idą tez wydruki wzorów na portrety. Znalazłam punkt ksero wysyłający wydruki do domu pocztą. Będę z usług korzystać, bo to wygodne...
Wirus coraz blizej. Wykryto go kilka kilometrów ode mnie. Mieszkam jak na wsi, na uboczu i jestem względnie bezpieczna. Chyba. Za jakieś dwa tygodnie trzeba będzie jednak jechać do miasta, bo mam leki do wykupienia. Trzeba będzie jechać autobusem, bo samochodu brak...
OlaFit
21 marca 2020, 23:47Z zachowaniem zalecanej ostrożności wszystko będzie dobrze. Trzymajmy się nadziei, że wkrótce wróci nasza zwykła codzienność. Zdrówka dla całej rodziny.
araksol
22 marca 2020, 01:02dziękuję i wzajemnie...:)
renianh
21 marca 2020, 21:32U nas forsycje kwitan i inne wioosenne kwiaty ale w tym roku jakos wiosna wcale mnie nie cieszy :(((
araksol
21 marca 2020, 21:58u mnie jeszcze nie
Karampuk
21 marca 2020, 21:11u nas już są bazie
araksol
21 marca 2020, 21:57no też powinny być tylko gdzie
equsica
21 marca 2020, 22:27u mnie juz przekwitły bazie
araksol
21 marca 2020, 22:59oj szkoda by było. Co roku je mam w wazonie...
Alianna
21 marca 2020, 16:08Inny świat teraz mamy i rządzi się on swoimi prawami. Nic już nie będzie takie samo... Leki, wykup jak najszybciej ❤️
araksol
21 marca 2020, 16:30no chyba pojadę...
mmMalgorzatka
21 marca 2020, 09:56Moze jedź teraz po te leki, za 2 tygodnie może być gorzej.
tracy261
21 marca 2020, 15:34Zgadzam się, może lepiej tematy w mieście załatwić juz teraz. Ilośc zachorowań może wzrosnąć kilkunastokrotnie przez najbliższe dwa tygodnie.
araksol
21 marca 2020, 16:30no zobaczę...moze pojadę...