Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
niedziela


Jeszcze nie nadwaga. Brakuje  ponad 60 dkg, ale muszę być uczciwa i wcześniej wagi na Vitalii nie zmniejszę coby model chudszy zobaczyć. Byle do piątku. Wtedy chyba koniec. No i oby, bo już naprawdę mam dość. Trzy razy już prawie była siódemka z przodu i trzy razy się czymś napchałam. Muszę jak najszybciej dojść do 1200-1300 kalorii to nie będę tak szybko tyć. Tyle kalorii mi na codzień wystarczy. Ja tyję przez napady łakomstwa, z ktorymi mam czasem problem. Do psychodietetyka sie nie wybieram. Przezyłam z tym tyle lat, to przeżyję i dalej. Dziś kaszanka i kalafior, pomidor, mandarynka. 

Ostatnio chodzę najpoźniej o 2 spać. Gdy mi cieplo to czytam w lózku do około 3, a gdy zimno medytuję z rękami pod kodrą i zasypiam wcześniej. Przez te zmiany, mam problemy ze zrobieniem wszystkiego co zaplanuję, bo za poźno się za niektóre rzeczy zabieram. Zawalam najczęściej czytanie i działaność artystyczną. Nie zawalam ćwiczeń. Powinnam wczoraj zrobić kolejną lekcję portretu, a nie skończyłam tego. Dziś planuję namalować akwarelę i nie wiem czy sie uda. Jest jeszcze telewizja, która ostatnio mnie kusi. Oglądam filmy dokumentalne i fabularne. Chcę chodzić spać o 1, ale dojdę do tego stopniowo.

Ostatnio była awantura z Adrianem. Nadal nie pracuje i oczekuje, że przynajmniej jeden posiłek mu dam. Chce też pieniądze na doładowanie telefonu. Czasem chce na piwo. Z czego zyje wiem, ale nie będę tu pisać, bo to nie jest do końca uczciwe. Krzysiek sie wścieka i dawać mu nie chce. Mnie też to juz denerwuje, że nic ze swoim życiem nie robi. Niby plany ma. Inni mu pracę obiecują i nic z tego nie wynika. Dalej kombinuje. Wrzeszczałam, że koniec z dawaniem, a na drugi dzień dałam parówki. Chyba faktycznie bez terapii sie nie obejdzie...

Wczoraj czułam się źle przez cały dzień. Bardziej niz zwykle bolaly mnie kości i miałam ochotę byc sama. Wyciszylam nawet telefon. Krzysiek był w pracy a ja spałam przez część dnia. Oczywiście nie pracowałam. Sebastian sie wystraszyl i bardzo sie martwił. Mama sie wściekła i zaczęła mi grozić, a poźniej zrobiła kika zabiegów bioterapii. Chyba muszę częściej komunikować bliskim, że chcę być sama. Wtedy nie będą zaskoczeni. To nie zbronia przecież. Nie muszę być caly czas do dyspozycji innych.

Chyba muszę sobie kupić lampę Solux.

  • magda-48

    magda-48

    8 lutego 2021, 07:42

    organizm sie buntuje.I tak długo wytrzymał na takiej głodówce. Bedzie gorzej, jak nie zaczniesz mu dostarczac czego potrzebuje

    • araksol

      araksol

      8 lutego 2021, 11:30

      już kika lat tak się odchudzam. Inaczej nie da rady...

  • aska1277

    aska1277

    7 lutego 2021, 18:45

    Ja w tym tygodniu muszę ograniczyć się do takiej ilości kalorii, bo weekend był tragiczny .Powodzenia

    • araksol

      araksol

      7 lutego 2021, 18:46

      dzięki i wzajemnie:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.