Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wtorek


Wczoraj był dość pracowity dzień. Było sporo nauki - rosyjski i matematyka. Dziś też będzie. Muszę podgonić rosyjski, bo w lutym w zajęciach na zywo nie będę brała udzialu. Będzie kurs Komunikacja oparta na empatii i koniecznie muszę wziąć w nim udział. Rosyjski przerobię, bo lekcje sa nagrywane. Myślę, że kurs mi sie przyda i to nie tylko w pracy. W domu też mam styczność z trudnymi osobami. Jest on oparty na metodzie Porozumiewanie bez przemocy Marshalla Rosenberga.

Kurs maturalny z matematyki już wykupiłam. Uczę się. Idzie tak sobie. Gdy zadania są tlumaczone, wydają mi sie proste. Wcześniej jednak nie wszystkie potrafię zrobić. Nie kojarzę, nie wpadam na pomysł jak to zrobić. Coś tam robię ale popelniam blędy i to nieraz po prostu glupie. Wyznaczyłam sobie limit na zadanie 11 minut.

Kupiłam spodnie i ostatni sweter. Chcę kupić jeszcze tylko buty.

Ostatnio też nieco więcej siedzę nad angielskim. Idzie jak po grudzie. Można ponoć ukończyć kurs zaawansowany, ale ja jestem w polowie kursu dla poczatkujących. Nie radzę sobie z dlugimi zdaniami. Nie wiem czy skończę, bo kusi mnie kurs gdzie indziej. Myślę, że tam postępy by były szybsze. Przecież moglabym mówić krótkimi zdaniami, a i rozmowa typu ja być murzyn też jest zrozumiała. Duolingo wymaga perfekcji i jeden błąd w szyku zdania, czy końcowce już sprawiają, ze postęp jest niemożliwy. 

Dieta idzie jak z płatka. Nie czuję głodu i podjadam też rzadko. Do tego pozwalam sobie tylko na warzywa. .Zauważyłam, ze ostatnio mnie cieszy gdy nie jestem przejedzona. Pokochałam lekkość. To coś nowego, bo zawsze uważalam, ze gdy sie najem węglowodanów, lepiej się czuję. Dziś kotlety z śledzi i jajek, gulasz angielski, sałatka z tuńczyka i marchwi, pora.

Myślałam o diecie IG na vitalii, ale nic z tego. Chodziło mi o miesiąc, żeby wyprobować, a muszę wykupić dwa. Jeśli chcę miesiąc to musi być subskrybcja. Dla mnie to niewykonalne, bo karty nie mam i nie chcę mieć.

Sień prawie gotowa. Jeszcze zostały drobiazgi typu kapelusz słomkowy, galązki igliwia, misa z kamieniami...Jest stare z nowym, ładne z brzydkim, niedoróbki i fuszerki. Kontrasty tak jak lubię... Poza takim sposobem na wnętrza lubię tylko styl dworkowy i rustykalny. Nie lubię nic eleganckiego, wykwintnego... Pozowanie na arytokrację mnie razi. Jest jeszcze kwestia sprzatania. W moich wnętrzach grzeszki przeciwko czystości typu kurz itp nie rażą tak jak w tych luksusowyh wnętrzach. Pani do sprzątania w tym momencie nie mam, a urobić się nie mam zamiaru.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.