Spałam dziś do oporu. Wyspałam się i mam dobry nastrój. Na pewno lepszy niż w ostatnie dwa dni rano. W czwartek i piątek z trudem się rano zwlekałam z lóżka. To była psychika, bo sen krótki i przerywany,a ja jestem spioch.
Dziś dzień będzie akywny. Będzie praca i nauka. To bez znaczenia, ze weekend. Do wsadzenia mam dziś truskawki. Będę z tym sama, bo Krzysiek w pracy. Jest do zrobienia rozkład partnerski i czekają funkcje do nauki. Chciałam dłużej poczytać. Wczoraj czytałam o aromatoterapii i esencjach Bacha. Dziś może Kryształowe Reiki. Muszę kupić jedzenie dla kotów. Chyba Smilę- kawałki w sosie. Jakoś te opakowania kartonowe muszę przełknąć skoro koty karmę lubią..
Pogoda ładna, ciepło i zaczynamy wychodzić z Pikusiem na ławkę. Wczoraj był pawie pól godziny- chodził, skubal trawę i był bardzo zadowolony. Wróciliśmy gdy zaczął się pokładać, bo ziemia zimna jeszcze. Marny los ma, bo nie moze byc długo na dworze, a chyba chciałby. U mnie jednak nie ma kojca, a luzem go nie puszczę, bo ulica. Pewnie by wylecial. Nawet gdy jest z nami, jest na długiej smyczy. Nigdy nie biega luzem.
Szkołę parapsychologii i psychotoniki wybrałam. Po niej będę miała zawód i będę dyplomowanym parapsychologiem i psychotrnikiem. Szkoła ruszy w paździeniku. Nauki będzie dużo, ale większość to wiedza mi juz znana. Moze nie tak w szerokim zakresie. No zobaczymy. Gdybym jednak chciała iść na studia, to i tak od 2023 roku dopiero. Do tego czasu skończę. Jest jeszcze szkoła astrologii. Tez pokusa, by dyplom zdobyć.
Kupiłam lek homeopatyczny dla Józka. On ma problem z układem pokarmowym. Czasem zwraca i traci apetyt. Teraz tomu sie zdarza coraz rzadziej, bo dostaje specjalna kamę. Chodzi mi o poprawę...