Dziś od rana myślę o swoim podejściu do związków no i wnioski są. Zawsze wybierałam mężczyzn z tych ktorzy mnie chcieli. Nie mogli byc zbyt atrakcyjni, bo nie lubię konkurencji, stroszenia piórek, umizgów, kokieterii i zabiegania. Ci koło których kręcą się kobiety nigdy mnie nie interesowali. Mężczyzna ma być łatwy do zdobycia, a raczej to ja sie daję łatwo zdobyć temu którego wybiorę. Ważny jest dla mnie charakter. Tu mam sporo wymagań. Mężczyzna nie może być absorbujący, bo ja nie mam czasu na jakąś specjalną pielęgnację związku. Jestem wygodna i ciągle zajęta. Mam przecież pracę, hobby, rózwój i to jest dla mnie szalenie ważne. Lubię się przytulać i lubię czułych mężczyzn ale to nie oznacza, że oczekuję ciąglego patrzenia w oczy. Pasują mi mężczyźni mało towarzyscy, nie narzucający się typu pasjonatów. Mozemy żyć nieco obok siebie, ale w domu, bo lubię domatorow. Moze czytać, kolekcjonować znaczki, rozwiązywać krzyżowki itp. Byle spędzał czas spokojnie i w ciszy i byle ode mnie cudów w postaci wielkiej aktywności nie wymagał. Lubię mężczyzn spokojnych, niekonfliktowych i raczej uległych. Koniecznie musi lubić zwierzęta w tym oczywiście koty. Preferuję tych o dobrym sercu, raczej wrażliwych bez nałogów. Ci którzy mieli problemy z prawem są wykluczeni. Uparci twardziele nastawieni na wladzę i nie szanujący kobiet nie sa w moim typie. Krzysiek ideałem nie jest i S też nie. Ideału nie szukam, bo nic zmieniać nie chcę... Co mi życie przyniesie czas pokaże... Oczywiście mam świadomość, że wśród tych np. nieśmiałych może sie ukrywać ktoś bliski ideału. Moze też byc tak, że ten atrakcyjny koło którego kreca sie kobiety też ideałem moze być i może szukać kobiety podobnej do mnie. Zdaję sobie sprawę, że podchodzę do związków rozsądkowo, ale rojenia o miłości romantycznej już dawno mi wywietrzały z głowy. To nie kwestia wieku, ale podejścia. Co innego jest dla mnie ważne w życiu. Tak, że zostanę przy swoim i nad związkami juz myśleć na ten moment nie będę. Czasu szkoda gdy facet jest i drugi ewentualnie też...
Wczoraj udało mi się podgonic trochę pracy w pracowni. Dziś też coś zrobię. Pomyślę też o koszeniu. Trzeba będzie wyjść na dwór później, bo w dzień gorąco.
Pracuję nad sobą i planuję to i owo. Teraz rozmyślam nad otaczającymi mnie ludźmi i moim podejściem do nich. Czytam książkę o kochaniu siebie. Nie jest idealna, ale coś tam do mnie dotarło. Ta książka, spotkania z psychologami, książka o asertywności uświadomiły mi, ze muszę dla swojego dobra ograniczyć kontakty z bliskimi mi osobami. Nie mogę spotykać sie z mamą, bo to dla mnie stres. Stres mnie zżera i jest szkodliwy. Muszę pomyśleć o swoim zdrowiu, życiu i komforcie, a nie o tym by mama byłą zadowolona. Nie mogę znieść jej huśtawki nastrojów. To dla mnie zabójcze. To mnie wykańcza. Muszę też ograniczyć kontakty z moim synem. On pije i też jest nerwowy. Gdyby alkohol i narkotyki rzucił i zaczął sie leczyć to do tematu wrócę. Ograniczę też kontakty z S. Gdy będzie pijany nie będę z nim rozmawiać. Nie jestem odporna na stres i muszę się z tym pogodzić. Jestem nerwowa, drażliwa, bo takie mam geny między innymi. Moje dobro jest dla mnie wazniejsze niż innych i to jest prawidłowe podejscie. Wybieram życie w harmonii i mam do tego prawo.
A moze dziś namaluję rudbekie? Tak pięknie mi kwitna w ogrodzie... Kupiłam farby i pędzle...
aska1277
4 sierpnia 2022, 21:34Nie ma ideałów ;) U nas ostatnio było koszenie, ale jeszcze przed 15 stym musimy, bo 15-go mamy odpust...a że mieszkamy przy kościele, to trawa skoszona musi być.
araksol
4 sierpnia 2022, 21:40ano fakt...
Alianna
4 sierpnia 2022, 17:52Świadomość swoich potrzeb jest bardzo istotna.
araksol
4 sierpnia 2022, 18:10oj tak...Mnie to przyszło wraz z wiekiem...:)