Dziś bym chciała pospać dłużej, ale mi już rano gorąco i nie bardzo się da... Pośpię w dzień. Wczoraj byłam w kościele i bardzo źle się czułam. Byłam przytloczona, bo był tłum ludzi, a ja to źle znoszę. WSzystko jednak poświęciłam i dziś bylo tradycyjne śniadanie. Jeszcze będzie tradycyjny obiad- barszcz na chrzanie z jajkami i białą kielbasą. Tą tradycję przejęłam z domu Krzyśka. Co się jadało u mnie nie pamietam.
Po powrocie z kaplicy byłam padnięta. Ludzie z krótkimi rękawami, a ja w podkoszulce, swetrze i kurtce. Nie znoszę upału i bardzo slabnę. Wróciłam i położylam się na chwilę, ale w butach, bo chciałam za chwilę wyjść z Mikusiem. Tak zrobiłam. Byl krótki spacer. Dziś będzie dłuższy... jeśli się uda dojść gdzie planuję to będzie około 3 km chyba. Planuję iść nad rzekę i dojść do mostu za którym jest park. Porobię zdjęć.
Po świętach muszę pilnie zmienić ubrania i buty na wiosenno-letnie. Na razie w podręcznej szafie wiszą kurtki zimowe. Krzysiek w kurtce zimowej był jeszcze w sobote w pracy. Wiosna już na całego. Cudnie kwitną wiśnie. Moje drzewka owocowe przesadzone ze sprzedanej działki chyba się przyjeły. Wiśnia na pewno. Nie wiem co ze szklanką i leszczyną. Muszę kupić nasiona łąki kwietnej, bo mam miejsce by je wysiać. Mało, bo mało ale jest. To trzeba zrobić szybko, żeby chwastami nie zarosło.
Mój taras już prawie gotowy. Wylewka zrobiona. Jest lekko podwyzszony. Nie będzie podciekać. Trzeba teraz jeszcze tylko zrobić dach. Nie wiem tylko czy nie wyszedł trochę za mały. To prostokąt 2x3 m. Mogł być o pół metra dłuzszy. W przyszłym roku moze zrobię obok rabaty żwirowe to go optycznie wydłuży. W tym roku będą tylko donice z kwiatami, ale głownie trawy. Obok chcę posadzić duzo paproci. Z mebli kupię leżankę dla siebie i dwa foteliki. Moze niski stolik...
Wykupiłam sobie kurs malarski. Malowanie akrylami zimowej rzeki. Tani był.