25 XI zabierają spod domu gabaryty i dziś chcę wszystko przygotować. Na ten moment jest wielki zniszczony wazon, dywan od mamy i taka podkładka na wannę na której umieszcza się miednicę i wersalka. Jeszcze się rozejrzę. Może coś się znajdzie. Cały czas przenoszę rzeczy od mamy, a to kilka talerzy, a to wazon, a to pokrywki. Mam jeszcze komplet kuchenny do powieszenia na scianie. Mam pólkę na pokrywki, która zrobił tata. Zostawię ale nie powieszę, bo mam podobną. No i działam z książkami.
Przy okazji sprzątania w szafie znalazłam bardzo fajny ciuszek. To gruba zapinana kamizelka-wdzianko. Teraz chodzę w tym po domu rano i nie jest mi zimno w 17 stopniach. Palimy około 14 do wieczora. Później jest około 30 stopni, ale sobie stopniowo spada. To nie ze wzgledu oszczedności finansowych. Po prostu piec nie wydala. Zawalają się ruszta i nie chce się palić. Trzeba by zgasić, wybrać i rozpalić jeszcze raz. Nam się nie chce. Moze gdybyśmy palili samym drewnem tego problemu by nie było. My jednak dajemy trochę węgla. Tak z 1/3 małej węglarki to i żużlu trochę jest. Nie wiem czy piec cały sezon wytrzyma. Ma juz kilka lat i zaczyna się rozpadać. Chciałabym kupić zgodny z ekoprojektem i płytą do gotowania. Czasem gotuje w pokoju. To tworzy wiejski nastrój, który lubię.
Na tablice na groby dla Adriana i mamy już prawie mam. Jedna to koszt 500 zł, ale to kilka miesięcy temu. Muszę pojechać na cmentarz i ogarnąć groby po Wszystkich świętych i wtedy ewentualnie zamówię tablice. Myślę, że dopiero w grudniu. Tylko nie wiem czy wtedy można je montować. Chodzi o schnięcie betonu. To chyba zależy od pogody:).
Od poniedziałku Krzysiek ma kilka dni urlopu. Odpocznie.
Wczoraj padał śnieg. Duże płaty i chwilę leżał. Przestawał padać na jakiś czas i później znowu. Naniosłam drzewa i byłam na spacerze. Fajny taki przedsmak zimy. Spacer był nie podczas padającego śniegu. Swieciło słońce. Dziś też oczywiście wyjdziemy.
Dziś ogródek przed domem wygląda tak :) kocham taką zimę i było bieganie boso po podwórku...
Mikuś wczoraj gdy mu Krzysiek dał mięso na talerz uciekł pod kanapę. Gdy to mięso dał na talerz kotów, zjadł i wylizał...
***
jesteś tuż obok
dotykam cię myślą
pieszczę czuję
nocą ubieram się
w twój zapach
szepty westchnienia emocje
jeszcze raz chcę posmakować twój oddech
zanim nadejdzie sen
nie odchodź
nie odsuwaj dłoni
barbra1976
22 listopada 2024, 14:36Lubię zimę i śnieg. Jak pada wylaze specjalnie. Boso też.
araksol
22 listopada 2024, 14:42o to to...Ja też :)
barbra1976
22 listopada 2024, 14:43A w lesie jak pada, słychać szelest płatków śniegu na gałęziach, coś pięknego.
araksol
22 listopada 2024, 14:55o tak i moze tego zaznam w niedzielę. Dziś za to słychać było na spacerze śnieg zsuwający się z drzew, gałęzi...Zrobiłam zdjęcia ze spaceru. Wstawię jutro :)
Alianna
22 listopada 2024, 09:49Zimie nie można odmówić urody, ale i tak za nią nie przepadam 😉
araksol
22 listopada 2024, 09:57a ja taką z małym mrozem i śniegiem uwielbiam...:) Co kto lubi