No i jesteśmy w domu na Śląsku. Wczoraj ok 7.30 wyjechaliśmy, mieliśmy tylko dwa przystanki na zatankowanie i rozprostowanie nóg i nawet dzieciaki jakoś zniosły droge spokojnie bo miały obiecane kluski z sosem od babci :) po dwóch tygodniach frytek, ryb, nuggetsów itp dań nad morzem te kluski to było wybawienie :D
przyjechaliśmy po 15.00, nawet zdążyłam zrobić trzy prania ciuchów bo na wczasach miałam zasade nie piore niczego tylko odpoczywam, za to po powrocie jak wypakowałam rzeczy to trzy wielkie torby były samego prania, z tydzień mi zejdzie zanim to ogarne. Ale powiem tak: wyjazd udany, codziennie byliśmy na plaży, przez pierwszy tydzień codziennie dzieciaki były w morzu, potem troche się pogoda ochłodziła i moczyły tylko nogi ale za to były długie spacery, wyjazd do Kołobrzegu na latarnie i molo, wyjazd do Mielna i do Gąsek również na latarnie, młoda pojeździła nawet na koniu, w sumie prawie 200 tyś kroków zrobiliśmy przez cały wyjazd co zważywszy na trójke dzieci w tym czterolatka to i tak uważam za sukces :)
jeśli chodzi o wagę moją nieszczęsną to miałam wielkie obawy co pokaże. Ale dzielnie rano stanęłam i proszę - 58 kilo! Czyli w sumie ani nie schudłam ani nie przytyłam :) a zwarzywszy że nie jadłam samych sałatek przez dwa tygodnie bo i frytki się zdażyły i kebab i nawet cztery kawałki pizzy bo dzieciaki wyczaiły bardzo dobrą pizzerie na deptaku i powiem szczerze że byla to jedna z lepszych pizzy jakie jadłam :)
Podsumowujac - wakacje udane, pogoda dopisała, ja nie przytyłam (za to mąż jak stanął na wadze to nie chce mówić jak się wysławiał ale zważywszy że obżerał się większa ilością jedzenia ode mnie plus słodycze i piwo których ja nie spożywam to ma 4 kilo na plusie), dzieci zadowolone i opalone, no i cało zajechaliśmy i przyjechaliśmy, w jednym kawałku i bez żadnych kontuzji :)
Ja jestem zadowolona, teraz czas na codzienne rzeczy jak zakupy, sprzątanie, pranie i gotowanie, no i ścisła dietka bez folgowania :)
Dodam jeszcze tylko że mimo iż wczoraj większosć czasu siedziałam w aucie to wieczorem miałam ponad 7 tyś kroków - ogarnianie rzeczy po przyjeździe, sprzątanie, no i spacer z psem wieczorem :) więc moja norma jaką sobie zrobiłam - 6 tyś kroków dziennie - została zaliczona :)
pozdrawiam!
PACZEK100
8 lipca 2024, 12:14Świetne informacje:)
mousme
8 lipca 2024, 09:39Brawo za wytrwałość :) podziwiam :)
Gramatyka
8 lipca 2024, 07:07Czyli nawet na wyjeździe da się.