Jeszcze pamiętam
jakby wczoraj
potarła draskę o krzesiwo
jak złoty płomień
zamigotał radośnie
i od tej chwili
zaczęła się moja bajka
drewienko było
krótkie i cieniutkie
czasu było mało
więc ze wszystkich sił
utrzymywałam moją miłością
do Ciebie malutkie światełko
ile razy chciało zgasnąć
ile razy dmuchał ktoś na nie
jak mam to wytłumaczyć?
zazdrością czy nienawiścią?
lecz obejmowałam je dłonią
ze wszystkich sił i lęków
całowałam palące światełko
coraz dłuższe robiły się dni
coraz krótsze drewienko
coraz dalej posuwało się
czerniejące przekleństwo
widziałam Ciebie
Twoje oczy w
gasnącym, malutkim ogieńku
musisz odejść, by być
wreszcie szczęśliwym
i zgasło malutkie światełko
węglowa zapałka pokruszyła się
i tylko jaśniutki dym mojej tęsknoty
wzniósł się wysoko by biegać -
- za Tobą.
Znalazłam, spodobało mi się wklejam ...
U mnie wporządku, waga spada, tylko się cieszyć!
duszka189
16 kwietnia 2012, 14:04oj teraz to już w ogóle się poryczę po tym wierszu:(((
poziomeczka1992
16 kwietnia 2012, 14:03kochana, daj znać co tam u Ciebie słychać:) pozdrawiam P.S śliczną ma miniaturkę :)