Cześć,
Tak jak w tytule, pokonałam strach, wstyd i zaczęłam biegać. Dla niektórych wyda się to może dziwne ale jak ktoś całe życie miał nadwagę i do tego chorobliwą nieśmiałość, to boi się wyśmiania. Przyzwyczajeni jesteśmy do widoku zgrabnych, wysportowanych osób biegających to tu to tam, ale spocona, zdyszana osoba z nadwagą narażona jest na wyśmianie i wytykanie palcem. Mój pierwszy bieg zaliczyłam w niedzielę i na szczęście nie spotkały mnie żadne przykrości. Może dlatego, że to Anglia, tu ludzie są troche inni. W Polsce nie raz byłam wyśmiewana, czy to na WFie czy kiedy tak po prostu chciałam zacząć biegać dla zdrowia po parku. Są osoby odporne na takie przytyki ale niestety nie ja i bardzo mnie to zniechęca. Wczoraj zaliczyłam drugi bieg - wstałam o 5 rano i przed 6 byłam już w parku. Pusto, cicho, zielono, śpiew ptaków. Było cudownie. Czułam się wspaniale i chcę to kontynuować i coś czuję że jeszcze kilka takich treningów w parku i zupełnie przestanę się przejmować tym jak ktoś na mnie zareaguje.
Dodatkowo kopa dostałam po udostępnieniu mojego wpisu z endomondo na facebooku. To były marne 2 kilometry a tyle ciepłych słów dostałam od osób, które biegają w maratonach! Zmotywowało mnie to podwójnie i poczułam, ze mogę wszystko! Daleko mi jeszcze do maratonu ale wiem, że jak zechcę to mogę to osiągnąć!
Podoba mi się, że teraz w Polsce ludzie coraz bardziej zaczynają dbać o swoje zdrowie. BA! Robią to bardzo mądrze. W Anglii mam wrażenie, że kobiety ciągle jeszcze są daleko w tyle - ciągle kręcą je bezsensowne, monoproduktowe, niskokaloryczne diety, które skutkują jedynie efektem jojo. Dobrym przykładem jest moja team leaderka. Rozmawiam z nią często o treningach, o żywieniu. Poradziłam jej, żeby po treningu zjadła coś białkowego bo popali mięśnie (ma zwyczaj głodzić się cały dzień i trenować jak wariatka, po czym oczywiście nadrabia wszystko w weekend śmieciowym jedzeniem i alkoholem). Jej odpowiedź brzmiała: "chcę spalić mięśnie by moje ciało było mniejsze". Ręce opadają. One wszystkie w biurze myślą nadal, że je tracę na wadze TYLKO I WYŁĄCZNIE dlatego, że tyle wody piję i same teraz piją jak szalone...ALE ALE...piją wodę słodzoną słodkimi syropami! Nie mieści im się w głowie jak można na diecie jeść miód, bakalie, banany i pić półtłuste mleko!
Mieliśmy w tym tygodniu pożegnanie koleżanki, której skończył się kontrakt. Z tej okazji zamówiliśmy pizzę. Ja postanowiłam zjeść dwa kawałki. Moje odchudzające się koleżanki stwierdziły, że one nie mogą, bo są na diecie. Jedna powiedziała, że zje jeden malutki kawałek, druga w ogóle nie chciała. Ja zjadłam dwa bez wyrzutów sumienia, zamiast lunchu. Po czym moje odchudzające się koleżanki rzuciły się na jedzenie...i...zjadły dużo więcej niż dwa kawałki. Wczoraj usłyszałam mądre stwierdzenie w tv...ciasko zjedzone bez wyrzutów sumienia waży mniej niż to zjedzone z wyrzutami...przykład pizzowego dnia jest tu idealny. Zauważyłam, nie tylko na Vitalii, że Polki pod tym względem są dużo mądrzejsze.
Tak trzymać!
A oto moje jedzonko:
Na cały dzień do prace: mango z marchewką (przekąska), 2 kanapki z serkiem, szynką i pomidorem (drugie śniadanie), makaron z warzywami i sosem sojowym (obiad), sok z buraków...
Ulubiona przekąska: marchew, rzodkiewka i gruszka/śliwka
A na deser - gruszka zapiekana z gorzką czekoladą
Dzisiejsze zakupy na cały tydzień czyli naturalne skittlesy:
Miłego weekendu
Malgosiat
29 kwietnia 2015, 17:42Wiem coś na temat wstydu, pół roku temu byłam miałam rozmiar 44 i poszłam o zgrozo na ćwiczenia dla zaawansowanych, o zgrozo dla tych wszystkich chudych lasek, czułam się okropnie ale po godz. one czuły się gorzej bo zobaczyły że gruba też jest dobra (uprawiałam zawodowo sport). Nie znoszę tego pobłażliwego spojrzenia chudych, może kiedyś też tak patrzyłam..Pojawia się jakaś gruba laska w klubie i po tyg. znika, zastanawiam się dlaczego, i wydaje mi się że nie mogła wytrzymać tych spojrzeń pełnych politowania...
bashita
30 kwietnia 2015, 17:05Ja się zastanawiam czy to wszystko nie siedzi tylko i wyłącznie w naszej głowie. Ktoś nam kiedyś wmówił, że jesteśmy grube i brzydkie i teraz z góry zakładamy, że wszyscy dookoła o nas tak myślą chociaż wcale tak nie musi faktycznie być. W Anglii póki co nikt na mnie krzywo nie patrzył ani nie wyśmiewał, dużo grubsze dziewczyny ode mnie widziałam na siłowni i nigdy nie patrzyłam na nie z politowaniem, raczej z myślą „Tak trzymaj dziewczyno!"
Malgosiat
30 kwietnia 2015, 17:17no tak Anglia,w Polsce niestety jest inaczej szczególnie w tych niby luksusowych, lepszych klubach, nie sądzę, że siedzi to w głowach naszych, bo słychać też głupie komentarze...Ale trzeba walczyć bo pełno dziewczyn co się wstydziły i się okropnie zapuściły, Dalszej siły w walce:)
windyy
26 kwietnia 2015, 09:21Ale cudne jedzenie! Właśnie takiego inspiracyjnego wpisu dziś potrzebowałam, dzięki! I kot <3 A co do biegania - super, że się odważyłaś. Obejrzyj ten filmik https://www.youtube.com/watch?v=5RcgNDbxTR0&feature=youtu.be myślę, że warto od czasu do czasu przypomnieć sobie dlaczego (i dla kogo) to robimy, wtedy strach i wstyd schodzą na dalszy plan.
bashita
26 kwietnia 2015, 13:11Dziękuję! Obejrzałam filmik i zaraz zakładam buty do biegania ;) Ja pomału pozbywam się strachu a to dla mnie ogromny sukces i nie myślałam, że przyjdzie tak szybko. Są ważniejsze rzeczy niż opinia innych. Przede wszystkim motywuje mnie to, że mój chłopak, który kompletnie do tej pory nie dbał o siebie przez 34 lata swojego życia teraz pod moim wpływem zaczyna nieśmiało po troszeczkę wprowadzać zdrowe nawyki. Po części robię też to dla niego, bo zalezy mi na jego zdrowiu i na zdrowiu naszych dzieci, które kiedyś będziemy mieli :) Dziękuję bardzo za komentarz!
andzia.28.05.
25 kwietnia 2015, 12:49przynajmniej w tej kwestii jesteśmy od kogoś lepsi ;) też bym chciała zacząć biegać, ale jak sobie pomyślę, że wszyscy by się na mnie gapili, to jakoś tak się nie mogę zdecydować.. zwłaszcza, że nie mam parku pod nosem..
bashita
25 kwietnia 2015, 14:41Oj Angielskie kobiety to wieeeele by mogły się od nas nauczyć...przede wszystkim przeraża mnie ile one piją...jak słyszę od 24-letniej dziewczyny, że nie potrafi przeżyć weekendu bez zalania się w trupa to jestem przerażona...moja team leaderka z kolei uważa za normę wypicie jednej butelki wina w jeden wieczór...no nie wiem, może ja inaczej na to patrzę bo alkohol mnie nie rajcuje. A co do biegania to wiem, że trudno się przełamać, ale warto. Niby dopiero 2 razy zaliczyłam taki bieg ale po tych dwór razach pewność siebie wzrasta :) ale nie musisz biegać, jakikolwiek inny sport, który sprawi Ci przyjemność będzie dobry :)