Mija 2 tydzień mojej diety. Jak na razie mam wrażenie, że cały czas biegnę, bo dosłownie na nic nie mam czasu, już o obejrzeniu choć odcinka ulubionego serialu czy dodaniu wpisu na vitalii nie wspominając, wszystko kręci się wokół stałego harmonogramu: szkoła - zajęcia pozalekcyjne - zadania domowe i nauka - trzeba by poćwiczyć - no i w nocy komputer vs sen, gdzie zawsze wygrywa sen, a śpię ok. 8 godzin dzięki czemu mam siły na to wszystko ;) No ale już kończę się użalać.
Za to od początku mojej diety, co mnie zadziwia i jednocześnie bardzo cieszy, sukcesywnie udaje mi się rezygnować ze słodyczy :D A okazji jest napraaaaawdę dużo, choćby gdy mój brat coś wcina, opiekunka wolontariatu częstuje słodkościami pod koniec zajęć, mamy gości, którym serwujemy ciasto... A ja walczę i na razie wygrywam.
W tytule wspomniałam o pewnych obawach, mianowicie moja osiemnastka. Już za tydzień będę pełnoletnia, z okazji czego wyprawiam imprezy (dla koleżanek, potem dla rodziny, a 3 dzień będzie dla tych, którzy nie mogli wcześniej). Boję się, że nie dam rady... ba! ja wiem, że nie dam rady. Będę pomagać w przygotowaniach posiłków, będę musiała jeść z gośćmi, z tego zostaną resztki jeszcze na kilka dni, ale najbardziej mnie przerażają słodycze, które dostanę, które będą "dla mnie" i które będę trzymać w pobliżu jeszcze jakiś czas po imprezie :/ W sumie to trochę śmieszne bać się jedzenia... cóż moja wola nie jest na tyle silna by się mu oprzeć, dochodzi do tego, że żałuję iż dietę zaczęłam 3 tyg. przed urodzinami. Prawdopodobnie po urodzinach będzie efekt jojo, przybędzie może nawet więcej niż przed dietą i nie wiem czy się z tego podźwignę.
Powinnam się cieszyć z urodzin i naprawdę się cieszę, jednak nie mogę odgonić powyższych myśli. 2 lata temu od września do grudnia udało mi się ładnie zjechać 10 kg, ale potem nadeszły święta, po tych kilku dniach moja wola by w ogóle się odchudzać została zajedzona przez paszteciki i sernik. To co robię teraz to pierwszy poważny wysiłek w odchudzaniu od tamtego czasu - dlatego tak boję się tych urodzin, nie chcę powtórki z rozrywki... :/
Pewnie za bardzo panikuję, to przecież dopiero początek, a w końcu ja nie zakładałam przejścia na dietę, tylko zmianę stylu życia na zdrowszy. A nie chcę przestać, nie chcę zupełnie stracić motywacji po urodzinach... Rozpisałam się, co będzie to będzie.
Invisible2
17 października 2014, 22:07Nie martw się na zapas, ja wierzę, że dasz radę oprzeć się słodyczom! :)
szpinakowa811
17 października 2014, 21:50Ja bym pooddawała słodycze, w skrajnym przypadku wywaliłabym za okno... ^^ A przecież na urodzinach też mogą być jakieś dietetyczne smakołyki. Np. brownie jaglane szpinakowej wróżki wygugluj sobie :) Powodzenia!
Bella96
18 października 2014, 15:25Heh chyba przemyślę to wywalenie za okno... :D