Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 9654
Komentarzy: 54
Założony: 1 stycznia 2015
Ostatni wpis: 14 listopada 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
betterthanyesterday

kobieta, 33 lat, gdynia

172 cm, 73.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

14 listopada 2015 , Komentarze (5)

Cześć dziewczyny.

No to chyba czas się przyznać, że coś poszło nie tak...

Miesiąc temu zostawił mnie chłopak :( a ja wpadłam w wir jedzenia! czego chciałam, ile chciałam... i tak przez calutki miesiąc! Nie powiem, że siebie bardzo obwiniam, bo był to dla mnie bardzo ciężki okres, i wiem, że rozstanie nie było jakąś tam wymówką żeby zacząć jeść. Po prostu w takich momentach ciężko jest myśleć o sobie. Wszystkie moje plany legły w gruzach. Dla niego zostałam w Polsce, a on mnie tak po prostu z dnia na dzień zostawił, mimo, że dzień wcześniej zapewniał, że jest przy mnie bardzo szczęśliwy. 

Jak pewnie możecie się domyśleć - przytyłam. Nie dopadło mnie jakieś monstrualne jojo, myślę, że jest to kwestia 4-6 kg bo odchudzałam się z głową, no ale wiadomo żal i rozczarowanie jest.

Wczoraj miałam urodziny i postanowiłam, że koniec z tym! Trzymałam diety pół roku, i czułam się cudownie, to i teraz muszę wrócić, póki jeszcze nie wszystko stracone.


Trzymajcie za mnie kciuki! 

grafika quote, life, and want

grafika quote, life, and motivation

o takiej figurze marzę :)

grafika afraid, converse, and girl

16 września 2015 , Komentarze (14)

Cześć dziewczyny :))

*

długo się nie odzywałam... nie zrobiłam podsumowania 4 miesiąca (5 września)

jak mi idzie?

średnio... niby diety się trzymam, a efekty są mało widoczne. Wiem, że nie będę chudła tak szybko jak na początku, ale... jestem trochę rozczarowana.

*

tak było (nie mam zdjęcia całej sylwetki, bo wtedy robienie zdjęcia wywoływało u mnie płacz - brzuch jak u świętego Mikołaja)

*

* tak jest ( a w sumie było 5 września)

Kilka osób mówiło że schudłam, a ja jestem rozczarowana, bo nie jestem w tym punkcie w którym chciałam się znaleźć. 

*

Jedyną dobrą wiadomością jest to, że chyba pokonałam słodyczowy nałóg. Tak tak, już od 4 miesięcy i 11 dni nie zjadłam NIC słodkiego. Żadnych lodów, chipsów, fastfoodów, alkoholu... 

Jak myślicie, na ile kg wyglądam obecnie? Mój wzrost to 172 cm, a nie mam wagi. Jestem ciekawa waszej opinii.

7 sierpnia 2015 , Komentarze (9)

Cześć robaczki :)

*

Dziś mija dokładnie 3 miesiące od kiedy się za siebie zabrałam, a właściwie 3 miesiące i jeden dzień :) Bardzo szybko minął mi ten czas, i wiele się od tego momentu zmieniło. 

Dieta idzie nieźle, chociaż idealnie nie jest. Powód jest jeden - praca. Do 16 sierpnia pracuję codziennie 8-20, w domu jestem koło 21:30... wstaję o 6:30. Totalnie nie mam czasu na nic, a co dopiero na ćwiczenia. W pracy nie mam też możliwości jedzenia, najwyżej jakieś "suche" przekąski. Oczywiście nadal nie zjadłam nic słodkiego, ani niezdrowego. Nie sądziłam, że tak bezproblemowo będę wychodzić ze słodyczowego nałogu! Troszkę mnie demotywuje brak ruchu :( niby się mówi, że dla chcącego nic trudnego, ale w praktyce wygląda to trochę inaczej. 

Po 16 sierpnia zabieram się za siebie podwójnie :) 

Do wyjazdu do Włoch i Niemiec zostało 2,5 miesiąca. Do tego czasu mogę zrzucić jeszcze trochę kilogramów. Musi się udać! =) Już teraz nie ma tragedii. Waga spada swoim tempem, i widzę po sobie, że jest coraz lepiej. To jest najważniejsze.

*

. ...

*

Sportif girl</div>
                                                                                                  <div>
                  <div
                    id=

Dodaj komentarz

5 lipca 2015 , Komentarze (9)

Hej hej! :))

*

To znowu ja ;) 

2 miesiące minęły, szczerze mówiąc nie wiem kiedy...

Pomimo tego, że czerwiec był dość stresującym miesiącem, udało mi się trzymać diety. Nie zjadłam nic słodkiego, żadnego alkoholu ani niezdrowego żarcia, chociaż muszę przyznać, że dość często jadłam w restauracjach. Zawsze staram się wybierać zdrowsze posiłki.  Powróciłam do ciemnego pieczywa, za którym strasznie tęskniłam, ale jem tylko jedną grahamkę dziennie, także nie przesadzam z ilościami ;)

Zastanawiałam się czy wstawić te zdjęcia...

Oto mój bębenek przed zmianą stylu życia. <shame> 

Tak prezentuje się mój brzuch po 2 miesiącach. Wiem,że jeszcze dużo pracy przede mną, ale jakiś progres jest... i to jest najważniejsze :) Nadal nie mam pojęcia ile ważę. Czasami jestem ciekawa, ale nie mam wagi i w sumie dobrze, bo nie kusi ;)

Przepraszam za tragiczną jakość zdjęć... 

Jeśli chodzi o ruch to staram się regularnie jeździć na rolkach o ile pogoda mi pozwala :) Zazwyczaj jeżdżę 1h-1,5h, 5-6x w tygodniu. 

Jest tak gorąco, że nie mam weny na pisanie ;)

Muszę się pochwalić, że 1 lipca tego roku zostałam panią magister!

Wstawiam jeszcze zdjęcia dwóch moich obiadków:


*

Uff co za chaotyczny wpis.

Mam nadzieję, że u was wszystko dobrze ^^

Miłej niedzieli :*

18 czerwca 2015 , Komentarze (7)

Hej! 

*

Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie odchudzanie nigdy nie było czymś łatwym i przyjemnym... wcześniej podejmowałam się wielu diet, traktowałam odchudzanie jako okres przejściowy, byle schudnąć jak najwięcej w najkrótszym okresie czasu. Nie głodziłam się jakoś szczególnie, ale to, że dopadł mnie efekt jojo (3 lata temu schudłam 20 kg, przytyłam 25) oznaczało, że gdzieś popełniłam błąd. Moim zdaniem główną  przyczyną mojego niepowodzenia było złe podejście. Zauważyłam, że wiele dziewczyn ma ten problem, chcą schudnąć, ale później chcą jeść jak dawniej. Niestety tak to nie działa. Jak bierzemy się za dietę, to musimy liczyć się z tym, że na stałe musimy zmienić nasze nawyki. Moja dietetyczka do której kiedyś chodziłam tłumaczyła mi, że (to zła wiadomość) komórki tłuszczowe nie znikają, a jedynie zasuszają się, dlatego po schudnięciu należy cały czas dbać o to co jemy. Zawsze będziemy w grupie "podwyższonego ryzyka" i wiadomo, że jak zaczniemy jeść nieodpowiednio, to przytyjemy szybciej, niż osoba, która nigdy nie miała problemów z wagą (ponieważ nie posiada ona tych komórek tłuszczowych, które w naszym organizmie są "uśpione"). Ja pokochałam moją dietę, przekonałam sama siebie, że nie robię tego tylko i wyłącznie ze względów estetycznych - byle być szczupłą, a przede wszystkim ze względów zdrowotnych. Powiem wręcz, że zaczęły brzydzić mnie produkty, które na drugim miejscu w składzie mają cukier, albo posiadają składniki, które bardziej brzmią jak jakaś trucizna, niż coś zjadliwego. 

Uważam, że odchudzanie zaczyna się w głowie, co zrobić aby ten proces stał się przyjemniejszy?

- zmienić nastawienie - trzeba uwierzyć, że się uda!

- wizualizować - wyobrażanie siebie jak będziemy wyglądać po osiągnięciu naszego celu daje niesamowitego kopa.

- pokochać zdrowe jedzenie - szukać nowych przepisów, nie ma nic gorszego niż monotonia, która wcześniej czy później nam się znudzi

- zniechęcić się do złego jedzenia - myśleć kategoriami nie tylko "chcę być chuda", ale przede wszystkim "chcę być zdrowa"

- zupełnie odstawić słodycze - z uzależnieniem od słodyczy jest tak samo, jak z każdym innym... najlepiej odstawić, niestety bardzo łatwo jest wrócić do złych nawyków.

- nagradzać się - nie oszukujmy się, na zdrowe jedzenie wydajemy mniej. Ja postanowiłam, że 10 zł, które zwykle wydałabym na słodycze i na inne niezdrowe produkty będę odkładać. Moim celem jest wycieczka do jakiegoś ciepłego kraju, minął 44 dzień diety, a już udało mi się odłożyć 440 zł! :) jeszcze kilka miesięcy i sumka będzie wystarczająca. Nie wiem jak na was, ale mnie to baaardzo motywuje ;) 

- wywalić wagę - nie ma nic bardziej demotywującego niż stawanie na wadze po tygodniu i brak efektów w postaci mniejszej liczby kg. Po co psuć sobie całą motywację? Lepiej zakopać wagę do szafy, i wierzyć coraz to luźniejszym jeansom. Jako jeden z przykładów można podać PMS, przed okresem waga może pokazywać nawet 2-4 kg więcej! więc jeśli po 3 tygodniach "zmagań" ciągle ważymy tyle samo to nie oznacza, że nic nie zrzuciłyśmy, a jedynie to, że w naszym organizmie zatrzymała się woda. 

Mam nadzieję, że moje (sprawdzone) sposoby trochę chociaż komuś się przydadzą :)

A Wy co robicie, aby proces odchudzania był łatwiejszy?

*

</div>
                                                                                                  <div>
                  <div
                    id=

Dodaj komentarz

14 czerwca 2015 , Komentarze (4)

Hej!

*

Pewnie dziś bym się nie odezwała, ale chcąc lub nie chcąc musiałam zrobić dziś "wolne" od treningu. Dlaczego? a dlatego, że jestem kontuzjowana. Jeżdżąc wczoraj na rolkach poślizgnęłam się z dużą prędkością na błocie i piasku, które zalegały na drodze po ostatniej ulewie, która miała miejsce 2 dni temu (a w sumie noce temu) mieszkańcy trójmiasta pewnie pamiętają... i tak oto zdarłam sobie kolano tak mocno, że chyba bardziej się nie da... A uwierzcie, że generalnie do wywrotek jestem przyzwyczajona, bo na lodowisku nie da się tego uniknąć.Kolano niestety mocno boli, bo jest zdarte a do tego sine i napuchnięte. Jakby tego było mało przecięłam się dziś krojąc arbuza :D dziwny stan umysłu... ;P 

*

(tak właśnie wyglądają moje legginsy po wczorajszym upadku)

*

Jeśli chodzi o dietę to jest dobrze! nie mam sobie nic do zarzucenia :) mogę szczerze powiedzieć, że pokochałam zdrowe jedzenie, nigdy nie czuję się głodna, i wiem, że niedługo będą widoczne rezultaty.

Jutro już normalnie wrócę do ruchu.

*


*

*

*

✨

*

*

Outfit

*

via tumblr

*

Pewnie odezwę się dopiero na podsumowaniu drugiego miesiąca, czyli za jakieś 20 dni... :) chyba, że coś ważnego się wcześniej wydarzy to dam znać.

Mam nadzieję, że u Was również wszystko dobrze ^^

Dobrej nocy!

A. 

5 czerwca 2015 , Komentarze (6)

Hej!

☺☺

Nic się ostatnio nie odzywałam, ale to nie oznacza, że się poddałam.

A wręcz przeciwnie... ;) zaczęłam "na poważnie". 

Przez ostatnie miesiące byłam bardzo zajęta szkołą (głównie pisaniem pracy magisterskiej) - strasznie zależało mi, żeby bronić się w lipcu, a nie w listopadzie. I udało się! Praca zaakceptowana, i termin obrony wyznaczony na 1 lipca. Yey!

Mimo tego całego bałaganu przez cały maj trzymałam się diety, no ale może zacznę  od początku.

5 maja bez żadnego wcześniejszego przygotowania postanowiłam, że chcę zacząć zdrowo żyć (mam tu na myśli zdrowe jedzenie, i ruch) a przy okazji zrzucić kilka kilogramów. Zleciał miesiąc a ja:

  • nie zjadłam 
  1.  słodyczy! :)
  2. lodów (bez których ciężko mi sobie życie wyobrazić)
  3. alkoholu (z tym akurat mam najmniejszy problem) 
  4. fastfoodów (nie lubię fastfoodów)
  •  nie liczę kcal, czuję kiedy jestem najedzona.
  • prawie codziennie się ruszałam (głównie rolki) chociaż przyznam - czasem ciężko się zmobilizować.
  • dużo spaceruję
  • jem 5 posiłków dziennie
  • zaczęłam pić wodę (póki co idzie mi średnio, bo wypijam ok 1 litra dziennie) wiem, że mało ale pracuję nad tym :)
  • nauczyłam się robić pyszne sushi, które dość często jadam na obiad
  • nie wyobrażam sobie innego śniadania niż owsianka <3
  • nie jem chleba
  • nie jem smażonego

Co chcę zmienić w czerwcu?

  • pić więcej wody i zielonej herbaty
  • więcej się ruszać
  • jeść więcej warzyw... bo w tym miesiącu było z tym średnio
  • codziennie 2h uczyć się języka

Muszę przyznać, że JEST DOBRZE!

Odzyskałam spokój psychiczny, którego tak długo nie czułam. Mam wakacje, po prostu odpoczywam, uczę się języka <3, chodzę na plażę, planuję podróże i przyszłość. Na dzień dzisiejszy nic więcej mi nie potrzeba.

Nie mam wagi, bo żeby widzieć, że kilogramy wystarczy posiadać lustro :) 

Healthy, Happy, Sexy, Wealthy | via Tumblr

Dreams

         Miłego weekendu! :*

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.