Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
kijki, trenerka i choroba Męża


Ale po kolei! Rano poszłam na kijki i nawet słota nie przeszkadzała - dobrze, energicznie się szło! W połowie drogi spotkałam moją trenerkę fitness, uśmiechnęła się i pojechała dalej... a ja jakbym dostała skrzydeł, przyspieszyłam kroku i w domu byłam o 5minut wcześniej niż zazwyczaj po tej trasie. Zatem 40 minut zaliczone:) ... Ale mówię Wam jak mi się fajnie zrobiło, gdy Ją spotkałam - poczułam wręcz dreszcze, że widziała, że się staram nie na żarty - fajne to było! 

Mąż mój od jakiegoś czasu kaszlał sobie tak niby niewinnie, ale jednak stało się to uciążliwe... Nie chciał iść dziś do lekarza -jakby się czegoś bał (zachowywał, się jak mały chłopiec "nie, bo nie")... ale postawiłam Go w sytuacji bez wyjścia i poszedł... Okazało się, że musi zrobić RTG płuc, bo dr podejrzewała zapalenie płuc bądź astmę... Potem wrócił do rodzinnej i jednak po obejrzeniu zdjęcia doszła do  wniosku, że to prawdopodobnie astma... przepisała leci wziewne i tabletki i mamy nadzieję, że pomogą i sprawa się wyjaśni, bo jeśli te leki nie pomogą, to Mąż będzie musiał brać droższe - a to się równa 200zł na leki miesięcznie... Zadrżeliśmy, ale staramy się zachować spokój.

Dziewczynki w miarę, kaszlu trochę jeszcze jest, ale wydaje mi się, że nastąpiła poprawa. ...

Jutro się ważę i powiem szczerze, że ciut się boję... chciałabym, żeby drgnęło mocniej niż ostatnio - poczekamy, zobaczymy:) ... Ale dietka i picie dzisiaj także w porząsiu...

Buziawka*

  • Nienia87

    Nienia87

    31 października 2014, 17:10

    Trzymam kciuki za jutrzejsze ważenie :). Każda aktywność jest dobra :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.