Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
SB dzien 20 i 21


Dzis koncze I tydzien II fazy.

Sobota byla zlym dniem. Pojechalismy na wycieczke, na obiad podjadlam troche zlych rzeczy (pol porcji risotto i kawalek tarty z cukinia), choc oczywiscie byly tez te dobre: losos i salatka z kurczakiem. Zaraz potem tak mnie zakrecilo, nie mam pojecia od czego, ze skonczylo sie szybkim powrotem do domu. Na szczescie leki zadzialaly.Troche poposcilam do wieczora...

A wieczorem imprezka u kolegi. Jako ze juz czulam sie ok, postanowilam nie dac sie pokusom i pojechalam na impreze z wlasna salatka. Byla pyszna :). Niestety... Im wiecej alkoholu, tym atrakcyjniejsze stawaly sie czipsy i ciasteczka... W sumie pewnie z 1000 kcal z zabronionych produktow (alkoholu to bylo tyle, ze starczy do konca diety...). Kac chcial mnie zabic dnia nastepnego.

Dlatego tez jedzenie w niedziele bylo mocno ograniczone:

1. jogurt

2. nalesniki z serem bialym i brzoskwinia

3. orzechy i kostka czekolady.

W sumie same dozwolone produkty, ale zadnych warzyw, wiem. Niestety lodowka swieci pustka warzywna, a w tym pieknym kraju sklepow otwartych w niedziele nie uswiadczysz.

Menu na dzis:

1. platki z mlekiem

2. jogurt

3. zupa pomidorowa

4. brzoskwinia i orzechy

5. kisz

6. kostka czekolady

Wczoraj z powodu kaca odpadly cwiczenia. Spalam do 12, a potem tylko lezalam na plazy i dogorywalam.  Dzis rano udalo mi sie troche pocwiczyc. A jutro rano pomiar. Jestem zadowolona z efektow po 3 tygodniach, nawet jesli zdazaja mi sie wpadki. Rece mi zeszczuplaly (M. wczoraj stwierdzil "O! Ty masz bicepsy!", na co mu odpowiedzialam "Zawsze mialam, tylko sie pod tluszczem ukrywaly"), na brzuchu widac juz zarys miesni (posrodku nie mam juz faldek, tylko takie malenkie zaglebienia, niestety im blizej boczkow, tym bardzie faldowato ;P), przerwa miedzy udami jest juz wyrazna, a jak sie odpowiednio wygne, to mam nawet mala przerwe przy pachwinach :). Niestety z przodu moje uda wciaz sa monstrualne (z profilu jakos lepiej im idzie), ale to kwestia tluszczu nagromadzonego na bokach. Bede nad nim pracowala na silowni.

Mysle, ze moge w tej chwili wazyc jakies 56-57 kg. Tak wiec walczymy dalej.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.