Witajcie!
Czas na aktualizację.
Zacznę może od tego, że zaczynam szkołę. Pierwszy zjazd mamy 10 i 11 września. Pech chciał, że miało to być dopiero 17,18 i tak też mam ułożony grafik, więc 11 po szkole idę na noc na dyżur ;/ 24 też mam problem, bo muszę się z kimś zamienić ;/ Nie ukrywam, że jestem z tego powodu wściekła.
Chyba nie wspominałam, że ostatnio przez 2 tygodnie chodziłam z zawrotami głowy, szumami usznymi i innymi atrakcjami utrudniającymi normalne funkcjonowanie. Skorzystałam z porady neurologa i zrobili mi tomografię. Neurologicznie jednak jest ze mną ok. Nie wytrzymałam jednak i poszłam do swojej internistki. Zbadała mnie i przepisała leki poprawiające przepływ żył w mózgu. Oprócz tego zapytała czy nie mam problemów z żołądkiem. To było retoryczne pytanie, bo odkąd pamiętam, cierpię na bóle brzucha, wzdęcia i boleści jelit. Stwierdziła, że to też podleczymy ^^ Powiem Wam, że po tygodniu brania leków czuję się znacznie lepiej. Długo nad tym myślałam, bo Tak naprawdę od dziecka mam nietolerancję laktozy, ale nic z tym nie robiłam. Jedząc produkty powodujące alergię rozwalam sobie układ pokarmowy i cierpię. Doszłam więc do wniosku, że spróbuję wyeliminować takie produkty, albo chociaż zminimalizować ilość laktozy do minimum. Zakupiłam sobie dziś produkty bez laktozy, mam to szczęście, że teraz jest coś takiego, więc nie muszę rezygnować ze wszystkiego ;) niestety nie są to produkty odtłuszczone, więc muszę dostosować ich ilość do limitu. Nie wiem, czy na stałe pozostanę na takiej diecie, ale przez 2 miesiące chcę przetestować reakcję organizmu. Liczę na poprawę samopoczucia ;) No i może waga zacznie spadać….