Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jakoś to idzie :)


Wczoraj był MEGA aktywny dzień :) Nie dość, że trener vitalii kazał mi skakać pajacyki, robić pompki, brzuszki (test wytrzymałości), po których mam dziś w brzuchu zakwasy, to wczoraj zaliczyliśmy z Maluszkinem 4h spacer :))) Fidrigoł połowę spaceru przespał w wózie, a po powrocie do domu pełen werwy :)))) w przeciwieństwie do mamy, która najchętniej by wreszcie posiedziała :)))
Dziś 54,2kg na wadze.

Poznaję miasto. Mieszkamy na skraju, więc wyprawiliśmy się do centrum. Ale to małe miasto, więc dojście tam marszem zajęło nam 35min :))) W każdym razie zaczynam się oswajać, uważnie odnotowuję w pamięci ulice, punkty charakterystyczne, etc :)


Coraz więcej myślę o pracy. Dzisiaj mam dzwonić w sprawie jednej ewentualnej, naprawdę niezłej, ale w Warszawie. Trochę się boję tego telefonu, bo wydaje mi się, ze przez te 1,5 roku całkiem wypadłam z obiegu, a moja elokwencja przestała zwyczajnie istnieć... Dodatkowo musiałabym podszkolić angielski, więc czekałyby mnie jakieś 2-3 miesiące intensywnej nauki. W sumie to świetna motywacja. Coś co mogłoby mnie wreszcie do tego zmusić :) Podobno przyjmą mnie z otwartymi rękami. Ja jednak nie jestem nastawiona tak hurraoptymistycznie. Z drugiej strony nasi przyjaciele mają rozmawiać z jednym kimś w sprawie pracy dla mnie tu. Nie mam pojęcia na czym miałaby ta praca polegać (poza tym, że biurówka), ale byłaby na miejscu, więc miałabym mimo wszystko więcej czasu dla Małego, bo nie traciłabym czasu na dojazdy. Z drugiej strony praca w Warszawie byłaby lepiej płatna, bardziej satysfakcjonująca, nie czułabym, że się cofam, etc. Ale zawsze to zamiast jakichś 3h po pracy z Małym miałabym 1,5-1h. A to spora różnica. Eh. Tak czy siak jeszcze nie mam w garści żadnej, więc może gdybania zbędne. W każdym razie do nowej pracy chciałabym pójść z nienaganną sylwetką. Żeby się dowartościować. Zwyczajnie tyle.


  • antonettee

    antonettee

    16 kwietnia 2013, 15:23

    Powodzenia życzę!!! ja za tydzien egzaminy do collegu, więc trzymam kciuki za nas dwie:D PS, to zdjecie pupy z internetu...niestety:(

  • ibiza1984

    ibiza1984

    16 kwietnia 2013, 07:19

    Spokojnie sobie poradzisz :) Nie ma co gdybać. Trzeba iść "na żywioł" i pokazać się z jak najlepszej strony, a potem już tylko wybrać odpowiednie miejsce dla siebie. Szczęścia życzę i powodzenia! :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.