Bardzo wyczekuję zera po ósemce na drugim miejscu na wadze. Było kilka takich wagowych liczb, na których długo się zatrzymywałam: 96 kg, 86 kg i tak jak teraz 81,3. A to pójdzie do góry, a to znowu spadnie. Trzeba przeczekać, cierpliwość popłaca. Mam ambicje na 7 z przodu na koniec miesiąca i myślę, że to w zasięgu ręki. Nowa liczba z przodu jest jak wejście w inny wymiar. Niby dzieli mnie od niej bardzo niewiele, szczególnie w stosunku do świadomości posiadania tej mniejszej o jeden, pierwszej cyfry. Bardzo cieszyłam się z zejścia do wagi dwucyfrowej, to chyba zrozumiałe. Tak samo z ósemki z przodu - chyba jeszcze bardziej. Nawet nie chcę wyobrażać sobie tańca radości po ważeniu, które pokaże 79,9 kg! :D
Dzisiaj spotkałam w pracy panią, z którą siedziałam na komisji w referendum.. nie wiem, kiedy ono było. Chyba we wrześniu jakoś.. Tak na początku. Powiedziała, że ledwo mnie poznała, tak schudłam. A przecież już wtedy czułam się bardzo dobrze, byłam już po zrzuceniu wielu kilogramów. Najwazniejsze, że efekty są nadal widoczne. Bardzo jej podziękowałam, bo takie słowa są motywujące. I tak czasem mysle, że przez wszystkie miłe słowa, które usłyszałam w ciągu odchudzania, jest mi o wiele łatwiej i ta motywacja nawet jeśli na chwilkę chociaż trochę spadnie, to tylko po to, żeby zaraz znów się wzmocnić.
Wczoraj byłam w poradni psychologicznej w szkole specjalnej. Tam własnie ma się odbywać staż, ktory jest mi zaproponowany. To opcja B., jesli nie udałoby mi się wygrać naboru na stanowisko, które mnie interesuje. Okazało się, że przede mną rozmowa kwalifikacyjna, nie byłam na to przygotowana! Ale weszłam spokojna. Wydaje mi się, że zrobiłam dobre wrażenie. Panie były zdziwione, że po moich studiach chcę iść na staż tam. Pani dyrektor stwierdziła, że domyśla się, że papierkowa robota w sekretariacie nie spełni moich ambicji. Zaskoczyło mnie to i sama sobie powiedziałam: widzisz? Przez tyle lat myślałaś, że jestes do niczego, a ludzie odbierają Cię zupełnie inaczej! Mają do mnie dzwonić w tym tygodniu, żeby powiedzieć, czy się dostałam. Wiem natomiast z doświadczenia, że w przypadku stażu to raczej formalność. Szczególnie, że chyba potraktowały mnie poważnie, a co więcej mam już doświadczenie w obsłudze kancelaryjnej. Oczywiście wolałabym wygrać nabór, ale cieszę się, że mam plan B. i nie zostanę bez pracy, a co za tym idzie bez pieniędzy. No i wiem, że po stażu w poradni byloby stałe zatrudnienie. Mimo wszystko wyjście awaryjne nie jest wyjściem złym. Głupio jest mi tylko, że załatwiam coś na boku.. Ani tutaj, gdzie obecnie pracuję, nie powiedziałam, że przyjdę później do pracy, bo muszę załatwić od rana staż, ani na rozmowie nie powiedziałam, że jesli dostanę pracę, na której mi zależy, to będę musiała zrezygnować ze stażu. Pani z PUP natomiast powiedziała, że mam się nie przejmować niczym, bo to normalne, że chcę mieć zabezpieczenie. No i się nie przejmuję. :D
W sobotę spotykam się z moimi przyjaciółkami - najpierw robimy małą domówkę u jednej z nich, a później idziemy do klubu. Nie mogę się doczekać, nie pamiętam, kiedy byłam na jakiejś większej imprezie. W klubie to już w ogóle.. Ostatni raz w kwietniu 2014 roku i nie poszłam tam chętnie, bo wazyłam 115 kg i bardzo źle czułam się w swoim ciele. Teraz się nie wstydzę, chcę się rozerwać, potańczyć. I spędzić z nimi czas, bo co jak co, ale przyjaciółki mam fantastyczne. Tego mi brakowało ostatnio, żeby gdzieś wyjść, żeby coś się zadziało. Cały czas praca, wieczory w domu, a zjazdy w weekendy. W końcu nadarza się okazja, żeby załozyć sukienkę, ładnie się umalować, zrobic włosy i rozluźnić. :D
dagmarex
12 listopada 2015, 07:22No to czekamy razem na Twoją 7 z przodu. Udanej balangi w weekend!:)
NewShape2017
11 listopada 2015, 14:51Przemiana cudna! Wiesz mam tak samo całe życie czułam się jak 0 a od wielu osób dostaję komunikaty że jestem fajna i dobrze się ze mną czują -haha szkoda tylko że na razie żaden wolny facet tak nie myśli.
smoczyca-bez-ognia
11 listopada 2015, 12:21Hej, nie czytałam całego pamiętnika, tylko trafiłam na długa notkę. Jakie robiłaś ćwiczenia na początku Twojego odchudzania? Podziwiam Twoją przemianę i życzę wszystkiego najlepszego.
Appleflower
11 listopada 2015, 11:14Jesteś wielka! podziwiam Twoje samozaparcie. Przede mną niemała droga ale po przeczytaniu jak się zmagasz robi się lżej. Ja marzę o 7 z przodu jak to dawniej bywało.
ania961
11 listopada 2015, 09:50W nowym wcieleniu będziesz po raz pierwszy na imprezie. Baw się dobrze kochana, Sama miesiąc temu dopiero się obroniłam i wiem jak to jest przez lat rezerwować weekendy na studia. Tylko, że to są Twoje najlepsze lata!. W dzisiejszych czasach warto mieć plan B, a czasem i C się przydaje. A i jeszcze jestem ciekawa ile masz wzrostu, możesz napisać? Pytam dlatego, ze jak wspominałam, dla mnie wyglądasz teraz przepięknie, ja mam 162 cm, ważę ok 86 , ale sylwetką bardziej przypominam Twoją przeszłość historyczną.
iva85
10 listopada 2015, 22:46Trzymam kciuki za 7 z przodu, przeczytałam cały Twoj pamiętnik, jesteś wspaniała, podziwiam, że już tyle schudłaś:-) a plan B. zawsze warto mieć:-)
ziarnista
10 listopada 2015, 22:38Miłej zabawy, w sobotę (po ważeniu?) będziesz mogła spokojnie dać w palnik. :D
iw-nowa
10 listopada 2015, 21:55Takie spotkania z przyjaciółkami to wspaniały wypoczynek :)! Baw się dobrze!!!
VegeSmak
10 listopada 2015, 21:33Podziwiam Cię, przeczytałam Twój pamiętnik, jesteś super osobą :)
Dobranoc
10 listopada 2015, 21:38Bardzo dziekuję i naprawdę jestem mile zaskoczona tak ciepłą opinią. :) Buziaki :*****
kociontko81
10 listopada 2015, 20:13hmm waga lapie rownowage zeby znowu spasc:))Pozdrawiam i czekamy na zdjecia imprezy:))
Dobranoc
10 listopada 2015, 21:12W ten sposób o tym nie pomyślałam, ale może faktycznie coś w tym jest? :D Dziękuję, własnie myslałam, o wstawieniu zdjęcia. :D
Judith_
10 listopada 2015, 20:07Bardzo mi imponujesz. To również dzięki Tobie na dzień dzisiejszy mam tak pozytywne podejście do "diety" (bardziej do stylu życia). Dałaś mi wiarę, że ja też potrafię. Od pół roku nie potrafiłam konsekwentnie wziąć się w garść. Ciągle przechodziłam jakieś załamania. Przeczytałam już kolejny raz Twój pamiętnik od deski do deski i ta metamorfoza, która przeszłaś jest niesamowita. Nie mam na myśli jedynie fizyczności, ale wiele zmieniło się u Ciebie pod kątem psychiki. Baw się dobrze na imprezie i zdaj nam relacje :D Trzymam kciuki za "7". To uczucie smakuje wybornie! :D
Dobranoc
10 listopada 2015, 21:00Niesamowite jest czytać to, mając świadomość, że jeszcze parę miesięcy temu byłam kanapowcem, który zjadł z nudów. :D Pewnie, ze potrafisz i nawet w to nie wątp! Przeczytałam Twój pamiętnik i z takim nastawieniem jak Twoje, zmienisz swoją figurę, a co za tym idzie- zycie- o 180 stopni. :D :*
zoykaa
10 listopada 2015, 20:03zyczeaukcesowna kazdym froncie!
spelnioneMarzenie
10 listopada 2015, 18:56trzymam kciuki kochana :)
angelmisiek
10 listopada 2015, 18:36Idziesz jak burza. Niech ta dobra passa Cię nie opuszcza.
Dobranoc
10 listopada 2015, 21:14Oby, bo czuję, że to taki mój czas. :D Powodzenia kochana. :*
klaudiaankakk
10 listopada 2015, 18:30Super. U mnie 6 byla nieosiagalna przez dlugii czas.teraz magiczną barierą jest dla mnie 65 :)
Dobranoc
10 listopada 2015, 21:11Ale jaka za to będziesz szczęśliwa, kiedy tę barierę pokonasz! :D
chrupkaaaa
10 listopada 2015, 17:33Wiele dokonałaś i myślę, że już niebawem ujrzysz "7" czego Ci życzę :) Miłego wieczoru!
Dobranoc
10 listopada 2015, 21:13Dziękuję Chrupeczko. Taki dzień na pewno przyjdzie i to w niedalekiej przyszłości. :D
ann1977
10 listopada 2015, 17:32Bardzo Tobie kibicuje,wkrótce przyjdzie to 79..kg ,widze że ludzie po stracie kg robią się pewni siebie i bardziej wierzą w siebie,naprawde ci gratuluje bo Ja jakoś jestem dalej niż byłam i słodycze wygrywają.... jeju jeju jak mam ruszyc z miejsca...
Dobranoc
10 listopada 2015, 17:40Najprosciej jak się da- po prostu zacząć! I nie kupować, nie pozwalać na to, by znajdowały się w domu. Jesli ich nie będzie, nie zjesz ich. :D Powodzenia!! :*