Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wracam na dobre tory, czyli jesień nowym
początkiem


Oj, były te wakacje, oj były. Generalnie trzymałam się z wagą aż do wyjazdów wakacyjnych. Przez wakacje z 98 kg wskoczyło na 103 i to właściwie po tych moich dwóch wyjazdach. Ciężko mi nawet było trochę uwierzyć, bo na tyle na ile mogłam się ograniczałam, ale niestety, tu rybka, tam kebabik, piwerka i drinki. No i mam. Wagę podejrzewałam jeszcze o zepsucie, ale przymierzenie kiecek z wyjazdów rozwiało wątpliwości - naprawdę mnie przybyło. Zważę się jutro i zobaczę, z jakiej wagi teraz ruszam. Ponownie ruszam. Wiem - źle to brzmi, bo "dietę mamy przecież cały czas, to nowy sposób życia nie rozdział". Ja to niby wiem i uważam za prawdę, ale jakaś część mnie cieszy się, gdy może coś zacząć z taką czystą kartą. 

OK, trzeba to przyjąć na klatę. To, co robię jest naganne - bo przecież mam świadomość, że insulinooporność i  moja tarczyca nie lubią tych wyskoków jedzeniowych i braku higieny życia. I ja muszę naprawdę się ogarnąć - ogranąć tę IO, zrezygnować ze słodyczy, albo naprawdę bardzo, bardzo je ograniczyć (czyli generalnie zrezygnować z lekkim marginesem na okazje). Być regularną w suplementacji tarczycy. A ja biorę witaminę D3, gdy mi się przypomni, a i to nie zawsze. Potrafię nawet przez kilka miesięcy nie brać tej jednej żelowej kapsułki D3, chociaż słoiczek leży koło łóżka. Ciągły autosabotaż siebie. Tutaj niby jestem na diecie, działam, lepiej się czuję, a za chwilę jem to, co mi nie sprzyja i dodatkowo napędza moje dolegliwości, nie wspominając o braniu suplementów i niedosypianiu. Ląduję później z dodatkowymi kilogramami, złym samopoczuciem, dyskomforcie w kościach i stanem depresyjnym. Czas chyba zacząć otaczać siebie samą szacunkiem i opieką.

A jesień jest od tego... żeby naprawić skutki lata. No ok, może od tego nie jest, ale bardzo w tym pomaga. Dłuższe wieczory, które można wykorzystać. Mniej wyjść ze znajomymi, zero wyjazdów. Mam ogromną przestrzeń teraz.

Ale prawda jest taka, że te moje wyjazdy nad morze (samotne!) były świetne i oprócz pamiątki w postaci kilku kilogramów dały mi bardzo dużo dobrego. Zobaczyłam wszystko z dystansu i stwierdziłam, że nie żyję życiem, którym chcę żyć. Niby jest OK, ale nie, to nie jest to. Dlatego tam postanowiłam i obiecałam samej sobie kilka rzeczy i ku mojej radości, faktycznie wcielam to w życie. 

Obiecałam sobie, że wrócę tam za rok jako totalnie lepsza i szczęśliwsza wersja siebie. Obiecałam sobie i postanowiłam, że zmienię swoje życie i:

- pozbędę się nadprogramowych kilogramów, 

- odnajdę cel zawodowy, 

- zadbam o finanse

- i... odnajdę miłość. :D 

OK, to z tą miłością to raczej życzenie, a nie postanowienie, ale reszta naprawdę zależy wyłącznie ode mnie.

Wcielam to wszystko w życie już powoli. Ogarniam sprawy finansowe, nadpłacam kredyty i ograniczam głupie wydatki. Działam trochę z prawem przyciągania, więc praca mi w tym pomaga i faktycznie zarabiam coraz więcej i często dostaję niezapowiedziane premie. :D Chociażby moje wyjazdy wakacyjne w całości sfinansowałam z dodatkowych funduszy w pracy. 

Na polu zawodowym również działam - teraz w październiku uczestniczę w cudownym kursie dla osób, które pracują w urzędach czy korpo, a nie mając pomysłu na siebie, co robić. Kurs to odkrywanie swoich talentów, ale też blokad i lęków. Jest cudnie, ale i niewygodnie, ale ja uwielbiam tę niewygodę. Uwielbiam poznawać i nazywać swoje blokadę, bo widzę, jak później idę do przodu. Jestem właśnie po 4 spotkaniach, czyli po połowie, ale mam nadzieję, że to doprowadzi mnie do pomysłu na siebie i odkrycia swojej wymarzonej drogi. Nigdy nie inwestowałam w takie rzeczy jak kursy, ale pierwszy raz zobaczyłam, że to naprawdę się opłaca. Już po 4 spotkaniach mam w głowie taki game changer, a przecież to dopiero połowa!

Chciałabym znaleźć coś, czemu mogłabym się z radością poświęcić. To moje marzenie. Moja praca jest dobra, ale.... jak ja nie lubię tego, co robię. :) A mi jest tak ciężko robić coś bez radości.

No i właśnie, trzeci aspekt obietnic to ogarnięcie kilogramów, więc wcielam z dniem dzisiejszym tutaj również zmiany w życie.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.