Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
I wszystko jasne


137,4 czyli od wczoraj już widzę różnicę 0,7kg. Spada ze mnie okres. Jak się wreszcie skończy to dopiero będę miała wagę realną. Wiem, że nie powinnam ważyć się przy miesiączce, ale tak wyszło, że waga przyszła akurat wczoraj jak zasygnalizował swoją obecność czerwony maszt. 

Nie ma co panikować. 

Zasygnalizuję jak w końcu pożegnam się z ciocią i wtedy zrobie prawdziwy pomiar.

W między czasie:

137,4kg, 42,8% fat, 42,7% woda, 30,2% mięśnie

wody bardzo mało :( ale się zwiększa bo więcej piję i pilnuję tego. Idź sobie okres, ja tu muszę zmieniać ciało!

Podzielę się z wami moim menu. Podpowiedzcie mi, czy idę w dobrym kierunku? U dietetyka jeszcze nie byłam.

Wczorajsze 2 śniadanie - serek wiejski z pół awokado i pomidorem:

Wczorajszy obiad (Zupa z mrożonki - Królewska hortex + pierś z kurczaka) Solone jedynie odrobiną sosu sojowego z mnóstwem chilli... Pikantna. Dodałam też łyżeczkę pesto z bazylii, stąd te tłuszczykowe kółeczka. Ale tam, jedna łyżeczka na cały gar?

Dzisiejszy lunch w pracy:

1 śniadanie (kasza pęczak + cukinia,papryka,cebula i pieczarki podsmażone na 1 łyżce oleju z ziołami) tu przed pomieszaniem z kaszą. Nie jestem w stanie samego gotowanego jeść. Przyprawy - chilli (wszędzie chilli) i przyprawa toskańska z suszonymi pomidorami, które kocham!

2 danie w pracy (brokuły + pierś z kurczaka na parze + kapusta kiszona) tu też przed ugotowaniem :) Zero przypraw.

Dziś do pracy pójdę obładowana pudełkami. Pech chce, że dziś najpierw mam teren, więc 4 godziny najpierw będzie mi się to maltretowało w plecaku. Szczęście, że jest już chłodno :P Muszę zainwestować w mega szczelne pudełka, aby móc brać zupy z domu.

Do tej pory nie robiłam posiłków do pracy. Przyjeżdżał catering, kupowałam zupę czy sałatkę, albo kanapę i z głowy. Czasami wpadałam do Subwaya, a czasami wystarczyła mi buła z kabanosem. Nie mam pomysłów na posiłki w pracy. Jakby wam coś do głowy wpadło - dawać mi znać! :D

Jeden posiłek w pracy chcę bezmięsny, bo ile można żreć w kółko pierś z kuraka i indyka! :D

  • Blondynka94

    Blondynka94

    24 listopada 2015, 12:35

    Pysznie tu u ciebie... tylko czemu odmawiasz sobie przypraw?

    • Eulidia

      Eulidia

      24 listopada 2015, 16:00

      Odmawiam sobie jedynie soli i vegety, którą stosowałam w dużych ilościach. Do gotowego już kurczaka i brokułów dałam trochę sosu sojowego :)

  • Antinua

    Antinua

    20 listopada 2015, 09:01

    Przeczytałam Twój pamiętnik od początku. Dziewczyno no, trzymam kciuki! Słuchaj najważniejsze to się nie załamywać. Na początku spadki są szybkie. Może nie zauważyłaś tego na wadze, ale w ubraniach tak. Nie przejmuj się cyferkami. To tylko liczby. Masz namacalny dowód w postaci garderoby. Kiedy zakładała tu konto po pierwszej ciąży w 2012 roku nienawidziłam siebie. Ważyłam 83 kg i nic nie chciało spaść mimo karmienia piersią itd. Każda próba odchudzania nie trwała długo, bo dietetyczny posiłek czy trening traktowałam jako karę dla siebie, że się tak spasłam. I nic z tego nie wyszło. Do drugiego porodu miałam równą setkę. Lekarz wykonujący cesarskie cięcie nie mógł się nadziwić jak można się doprowadzić do czegoś takiego. Słynie z bycia burakiem. Zaczęłam się odchudzać 4 miesiące temu, bo już miałam dość. Nic nie mogłam zrobić, bo wiecznie ból krzyża. Zmywanie, odkurzanie - koszmar. Poszłam do Natur House na pomiary. Weszłam tam przez przypadek, byłam na spacerze z dziećmi i nie planowałam tego. Nie odchudzam się z nimi, ale ta wizyta była jak kubeł zimnej wody. Uświadomiłam sobie, że jest fatalnie. Wiedziałam, że jest słabo, ale nie sądziłam, że aż tak. Dziś jestem lżejsza o 15 kg i spadło mi ponad pół metra ze wszystkich obwodów. Mogę Ci powiedzieć jeszcze, że nie musisz się katować ćwiczeniami. Ja się bałam, że stawy tego nie wytrzymają (rower akurat jest bezpieczby). Po stracie pierwszych 5 kg Pozbylam się bólu pleców. Po stracie 10 poszłam na siłownię. Tak naprawdę 70% sukcesu to konsekwencja w diecie, ćwiczenia to tylko 30%. Powodzenia! Będę Cię podczytywać i trzymać kciuki, bo naprawdę warto.

    • Eulidia

      Eulidia

      20 listopada 2015, 09:23

      dzieki. bardzo goraco dziekuje za slowa otuchy! sa dla mnie bardzo wazne poniewaz brakuje mi ich ze strony rodziny. 2 dzien okresu, ten najgorszy, plecak ciezki ze hej ale jakos befzie. rower przyjdzie do mnie lada chwila. zaczne umiarkowane cwiczenia podczas ogladania serialu. moze potem aquaareobik? musze odpoczac od wydawania kasy i znalezc do tego osobe towarzyszaca. jeszcze raz dziekuje.

    • Antinua

      Antinua

      20 listopada 2015, 09:34

      Ludzie, którzy nigdy nie byli otyli i nie walczyli o swoje zdrowie nie mają pojęcia co to znaczy odchudzanie. Nie wiedzą ile to jest łez, wyrzeczeń i trudu. Ze względu na to, że przez obie te rzeczy przechodziłam to mogę to porównać do rzucania palenia. Nie zawsze da się to zrobić, nie da się w każdej chwili. Musi przyjąć ten właściwy moment, żeby się udało. Nie poddawaj się, spróbuj dać z siebie wszystko przez miesiąc. Rób to rozsądnie, z głową a zobaczysz, że efekty Cię zaskoczą i będziesz z siebie bardzo zadowolona :) Zrób teraz zdjęcia swojej sylwetki, pomiary obwodów, zapisz - za miesiąc porównaj. Będziesz w szoku :)

  • KatRina21

    KatRina21

    20 listopada 2015, 08:57

    Jak się da na NFZ to pewnie, że rób na NFZ i nie daj się spławić. A co do zupy to może lepiej jakiś termos? I ciepło trzyma i wygodnie, ryzyko wylania praktycznie zerowe. Czytam Cię i znowu mi się chce coś robić:) Kasza pęczak jest najlepsza i wbrew temu co piszą ma najniższy IG ze wszystkich kasz tylko jej nie rozgotowuj, niczego nie rozgotowuj bo odrazu IG w górę. A pomysłów na obiad w pracy to za bardzo nie mam, może kurczak w stylu gyros, sałata, feta, pomidorki i co tam jeszcze masz w lodówce itd.? Albo kurczak, brokuł, feta, pomidorki? A pomysł z zupami bardzo dobry:)

  • bratek1970

    bratek1970

    20 listopada 2015, 07:53

    Zobacz pudełka tutaj: http://www.mniammniam.com/sklep/s/lunch%20Black+Blum/ drogie, ale myślę, że jak wszystko w mniemmniamie - bardzo dobrej jakości. Podziwiam za zapał! Ja takiego nie mam.

    • Eulidia

      Eulidia

      20 listopada 2015, 07:55

      Dzięki, drobie to drogie, ale potrzebuję czegoś naprawdę solidnego. 4h chodząc od bloku do bloku z zupą w plecaku to nie ma prawa mi się rozlać nic! :D Taki duży zapał mam dopiero 3 dzień, więc nie ma co na razie chwalić :D Ale jak się w wieku 26 lat leczy nadciśnienie i milion innych chorób i wszystko wynika z otyłości, to w końcu trzeba. :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.