Nie wiem czy dobrze zrobiłam, ale wykupiłam sobie pakiet 3 miesięczny na vitalii. Nie wiem, zobaczymy. Wybrałam ćwiczenia 2x w tygodniu bo niestety 2x to było minimum. Moja kondycha leży i kwiczy. Troche zabawne. Napisane było, że powinnam wcinać 2800kcal dziennie. Tylko niby jak to zrobić skoro unikam makaronów, ziemniaków, chleba, ryżu, kasz itd? Niby mają mi podsyłać jadłospisy.. I znowu się rozjeżdża, bo moja siostra mimo iż także się ze mną odchudza, to jednak warzy 2x mniej - ok 75kg. Jak zaczęłyśmy razem, to zeszła z 80kg... Także ta dieta vitalii niebardzo będzie jej pasować. Ale może zacznie ze mną ćwiczyć, zmniejszy te porcje i też będzie dobrze? Poryczałam się przy wypełnianiu tego wszystkiego. Zdałam sobie sprawę jak bardzo schrzaniłam sobie życie. Chciałabym do ślubu schudnąć jak najwięcej... Daty jeszcze nie ma, ale zapewne jakoś za rok. Rok to kupa czasu, może coś się uda? Nic mi się nie chce... zupełnie nic..
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
GrubaJa21
5 kwietnia 2017, 20:49Popłakałaś, swoje wyżyłaś, a teraz nic, tylko działać. Dieta jest, motywacja jest, tylko czy działanie jest? Będziesz ćwiczyć i z czasem kondycja sama przyjdzie, znikające kilogramy też w tym pomogą. Opisanych produktów unikasz bo chcesz czy bo musisz?
Eulidia
5 kwietnia 2017, 22:28Zauważyłam, że raczej nie służy mi pieczywo.. Jasne bo tuczy, ciemne bo mam refluks. Kasz nie lubię. Ryż jem, ale rzadko. Makaron z tego wszystkiego jem najczęściej, wybieram razowy, ryżowy, sojowy albo kukurydziany. Najbardziej smakuje mi i pasuje mi jedzenie warzyw i mięsa/ryby pod dostatkiem (z mięsa to raczej drób, czasem wołowina, świnka baardzo rzadko). Trochę obawiam się tej diety z vitalii, ale zaznaczyłam, że nie chcę mąki, więc chyba obędzie się bez pieczywa, a czasem kaszę mogę wymienić na mniejszą ilość makarony :) Boję się tylko ćwiczeń - z tym jest gorzej niż z trzymaniem diety...
mtsiwak
4 kwietnia 2017, 17:17Ja gry szlam do slubu mialam 2kg mniej niz teraz. Potem poplynelam dobilam do 110kg. Teraz po utracie tych prawie 13 czuje sie rewelacyjnie. Zdecydowanie lepiej. Nie musisz wazyx 60kg. Postaw sobie za cel 85-90kg. Jest realny. Przy takiej wadze jak masz teraz spadki beda ardzo szybkie. Nie jojcz. Bierz sie dziewczyno do roboty. Jesli waga Cie ogranicza to wez sie cholera za siebie i zrob cos z tym. Zamiast sie nad soba uzalac. Uwierz ze dasz rade. Widzialam zdjecia ludzi, ktorzy mieli po 210kg i zeszlo 100 w dol. 210 i dali rade kurde to ogarnac. Wejdz sobie na instagrama, wpisz weight loss joyrney popatrz co mozna zrobic w rok. Wejdz do mojego pamietnika, jakis czas temu wrzucilam zdjecie dla porownania jaka roznice robi "marne" 10kg. Nie trac czasu bo wbrew pozorom nie masz go znowu tak duzo, jesli chcesz wygladac w miare dobrze na swoim slubie i zbierac ochy i ahy zamiast przykrych komentarZy. Zrobilas pierwszy krok. Drugim jest konsekwencja i wytrwalosc.
grubas_na_diecie
4 kwietnia 2017, 16:36To niech Ci się zachce, masz fajną motywację - ślub, działaj tak jak napisałaś rok to kawał czasu możesz jeszcze zaskoczyć wszystkich :) Powodzenia
Eulidia
4 kwietnia 2017, 16:40ehh żeby to z tym chceniem było takie łatwe jak ze wpierniczaniem chipsów.. :(
grubas_na_diecie
4 kwietnia 2017, 16:53Nic nie jest łatwe, ja idąc do ślubu miałam 20kg więcej niż Ty i bardzo żałuję że wcześniej za szybko odpuszczałam i wpadłam w błędne koło. Zapytaj się siebie czego naprawdę chcesz, wypisz sobie plusy jakie będziesz miała gdy schudniesz zobacz jak dziewczyny wyglądają w metamorfozach i uwierz, że Ty też tak potrafisz :)
MsFit
4 kwietnia 2017, 17:50Nie ma lepszej motywacji :). Jest to dzien kiedy chcesz wygladac jak najlepiej. Nie poddawaj sie :) Walcz