Do prowadzenia tego pamiętnika zmotywowało mnie przeczytanie kilku postów mojej koleżanki. Czytając o jej zmaganiach i czytając komentarze pod postami zrozumiałam, że
w grupie jest siła!
Nigdy nie umiałam się odchudzać,
lubię jeść i nie umiem jeść czegoś,
co mi nie smakuje, bo jest dietetyczne...
Nie i nie! ;)
Jednak od zawsze próbowałam ćwiczyć.
W moim życiu były już okresy, kiedy regularnie
dwa-trzy razy w tygodniu ćwiczyłam...
Zawsze w końcu się poddawałam,
nawet, jeśli widać było efekty.
Może dlatego, że nigdy nie miałam sprecyzowanego celu...
Teraz wiem, do czego zmierzam!
W przyszłym roku o tej porze chcę wyjść dumna z siebie na plażę.
Chcę móc usiąść na moim plażowym, puszystym ręczniku
i niezastanawiać się nad tym,
ile właśnie fałdek mi się z tego tytułu zrobiło na brzuchu.
Nie chcę się bać przymierzać ciuchów z liceum.
I nie chcę już patrzeć z nostalgią na stare zdjęcia.
Chcę pokochać siebie.
Chcę przejąć władzę nad moim życiem.
Chcę wygrać ze sobą.
Tym razem musi się udać!
Tym wzniosłym akcentem kończę ten pierwszy, beznadziejny wpis i idę biegać. ;)