Chciałam nie narzekać. Chciałam schudnąć. Chciałam, aby w końcu wszystko było ok. Tyle postanowień, tyle planów, tyle wyobrażeń. I wszystko szlag jasny trafił.Mam już tak dość siebie, tych swoich durnych postanowień, tego motywowania się- to wszystko jest takie krótkotrwałe. Nic mi się nie udaje.
Urlop był przefantastyczny. Codzienne wędrówki po górach, czułam, że żyję, dawałam z siebie wszystko. W nagrodę za ciężkie ostatnie pół roku postanowiłam, ze nie będę sobie niczego odmawiać. Gorzej było po powrocie. Bo już nawet nie mam gdzie wracać. Jestem bez pracy,bez motywacji, z dodatkowymi kilogramami,z chandrą jesienną i dwoma pryszczami na brodzie. Nie wiem jak znów wziąć się za siebie, nie wiem co musiałoby się stać, bym w końcu wzięła się w garść. Tak marzyłam o odpoczynku, a teraz mam go nadto.Do niczego nie mogę się zmobilizować. Nie wiem, gdzie zapodziałam swoją radość, której kiedyś miałam tyle. Nie lubie patrzeć na stare zdjęcia, bo krew mnie zalewa, że tak się zmieniałam, że tak się zapuściłam. Nie lubię oglądać teraźniejszych zdjęć,bo nie mogę patrzeć na siebie. Źle mi z samą sobą. I naprawdę nie wiem co mam z sobą zrobić. Jak zmądrzeć? Bo jak na razie to tylko pusto mi jakoś i źle, czuję sie bezsilna wobec siebie samej. Ach, głupia jestem,co?
reiven
21 października 2011, 15:57no właśnie! patrz na te zdjęcia i motywuj się do pracy nad sobą a nie użalaniem się!! :)) no proszę Cię :) bierzemy się do roboty!
orchidea24
21 października 2011, 12:53trzymam kciuki!