Poprawa humoru- brak
Utrata kilogramów- brak
Usmiech- brak
Aby wziąć się za siebie tak na poważnie,licząc iż to podtrzyma moją motywację, a przede wszystkm aby zrozumieć siebie postanowiłam zrobić mały rachunek sumienia.
A więc... Nigdy do szczupłych osób nie należałam. Był pewien okres kiedy naprawdę miałam siebie dość, a gdy rodzice zwracali mi uwagę, ze zaglądam do lodowki- to jadłam "im na złość". Super, nie powiem... Potem oczywiście obiecywałam sobie, że schudnę, planowałam, brałam się w garść, oraniczałam jedzenie do minimum. Na chwilę chudłam, potem wszystko wracało. I tak wiele wiele razy. A potem- uodporniłam się chyba na wszelkie ograniczanie kalorii. Tak jak kiedyś schudnąć 2-3 kg to był pikuś, teraz nie mogę nawet jednego kilograma zrzucić. Sama sobie na to zapracowałam. Potem jakimś cudem zaakceptowałam siebie. Ba! Wręczpokochałam. Było mi dobrze samej z sobą, a widziałam, ze moja radość życia promieniuje i zjednuje mi ludzi. A potem zaczęłam brać tabletki hormonalne. I spuchłam. To nie było tycie- to było puchnięcie. I tak jest do teraz. Humor siadł, gdy ostatnio przegladałam starsze zdjęcia myślałam, ze się załamię. Tak gruba nie byłam nigdy. I już nie mam siły na uśmiech. W czym tkwi problem? Nie mam napadów głodu, ale lubię podjadać-błąd 1. Zawsze byłam mocno zapracowana, nie dosypiałam,jadłam dopiero wieczorami-bład 2. Nie jestem jednak typem leniwca, zawsze chodziłam dużo pieszo, nie stroniłam od aktywności, kondycję mam w miarę ok. Tylko teraz przez tą wagę, a to kręgosłup boli, a to kolana bolą...Więc aaby zniwelować te bóle chodzę sobie na fitness i jest poprawa, ale- waga ani drgnie. Czy aż tak rozregulowałam sobie metabolizm? Czy uda mi się schudnąć? Nie marzę nawet o tym, aby być szczupła. Chcę schudnąć, aby się lepiej czuć, aby było jak dawniej. Przecież to nie są wygórowane żądania. Ale niestety nie ma poprawy. Wiem, ze nudy wypisuje, ale czasem warto tak spisać wszystko, może wtedy pójdzie mi łatwiej...
Pozdrawiam
Adriana82
7 listopada 2011, 19:52zabrzmi to może banalnie, ale dasz radę jeśli tylko porządnie się do tego zabierzesz. Ja właśnie obudziłam się z takiego długiego letargu, kiedy wątpiłam, czy znowu schudnę. Myślałam, że raczej powrócę do wagi sprzed lat. Nie miałam pracy - było źle i dół. Myślałam "znajdę pracę to i za sadło będzie raźniej się wziąć" taaaa jasne, od dwóch lat mam w końcu jakieś stałe dochody i co? I lipa, co poćwiczyłam to zagryzłam ciastkiem albo czekoladą. Dopiero teraz uwierzyłam, że mogę. Ułóż sobie solidny, sensowny plan i działaj :)
Anika1985
7 listopada 2011, 18:34Widzisz, ja też dziś zrobiłam mały rachunek sumienia, tylko najpierw zrobiłam sobie aromatyczną kąpiel, żeby nastroić się optymistycznie, żeby dodać sobie sił i odwagi. No to ruszamy, co? Będę cię obserwować i dodaję cię do znajomych ;)
Monika1108
7 listopada 2011, 17:01głowa do góry:) chwile załamania każdemu się zdarzają... ale trzeba mieć silną wolę i wytrwać do końca - wiem, że łatwo mówić, ale nie poddawaj się:) damy radę!!!! pozdrawiam i 3mam kciuki
Kinia199
7 listopada 2011, 16:51No ja bym poszła do dietetyka w takim razie,wydaję mi się to najlepszym rozwiązaniem;)